1. Pięć jenów.


    Data: 08.06.2019, Autor: Marcin123

    ... jaka była szczęśliwa. Rozumiem. Ja naprawdę nie wiem, jak to możliwe... że... ja nie byłam i nie jestem o Ciebie, o Nią zazdrosna, i nie mam Ci za złe, że się z nią kochałeś. To głupie, ale nawet się cieszę, że mogła dostać od Ciebie to, co ja dostaję podczas kochania się z Tobą. Że kochasz ją tak, jak mnie. Że mogła poczuć Twoją miłość. Ale nie rozumiem siebie. Ja nie rozumiem, dlaczego ja się z nią kochałam. Dlaczego, kiedy myślę o niej, chciałabym wciąż z nią być. Dlaczego ją kocham tak, jak Ciebie, tylko jakoś inaczej... Dlaczego seks z nią, zupełnie inny, niż z Tobą, sprawił mi taką samą przyjemność... Marcin, uwierz mi, nigdy nie myślałam o kochaniu się z kobietą, bo było to dla mnie takie raczej obrzydliwe... a z nią mogłabym kochać się i kochać... Marcin, wybaczysz mi? Co my z tym wszystkim zrobimy?
    
    - Ja... ja też nie mogę zrozumieć, co się stało i dlaczego. Nie rozumiem, tak jak i Ty, siebie. Ja w niej widziałem trochę... Asię. Chcę Ciebie na całe życie. Chcę mieć z Tobą dzieci, założyć rodzinę. Uwielbiam się z Tobą kochać, i nic i nikt mi w tych sprawach nie jest potrzebny, ale z nią... było tak samo wspaniale. I... z nią też mógłbym... Czy mamy sobie coś wybaczać? A może było to po prostu piękne, tylko inne, i tak trudno nam się z tym pogodzić? Byliśmy w tym wszystkim uczciwi sercem. Tylko zamiast dwojga, jak to jest zwykle, było nas troje. Niepojęte, ale fakt. Ani my, ani nasz świat jeszcze do tego nie dorósł. Milenko, damy radę. Będzie trudno, ale damy ...
    ... radę. My tak. Bo mamy siebie i kochamy się, żeby nie wiem co. Tak było, jest i będzie. Nie „ogarniamy” tego, co się stało, bo zwykle miłość jest między dwojgiem osób, najczęściej odmiennej płci... a nie jednocześnie trojgiem! To za dużo dla mojej głowy, żeby zrozumieć... Ale pomyśl teraz o Niej. Czy Ona da radę? My mamy siebie, a Ona – jest sama. To cudowna dziewczyna. Ona nas pokochała. I my ją. Będzie i Tobie, i mnie Jej brak. Ale jak Ona musi cierpieć. Ona nas straciła. Poświęciła się dla nas. Wzięła wszystko na siebie. I prosiła, żeby Ci powiedzieć, że bardzo Ciebie kocha.
    
    Zamilkłem. Milenka wciąż miała łzy w oczach.
    
    - Czy „ogarniamy” to, czy nie – musimy żyć dalej. Tu i teraz – powiedziała Milenka, otarła łzy, energicznie podniosła się z ławki i wzięła mnie za rękę – chodźmy do domu. Chodź, kochanie.
    
    Gdzieś z odległego pasa startowego usłyszeliśmy silniki Boeinga 787 Dreamlinera, który kołował do startu.
    
    ***
    
    I to już koniec tego szkicu. Zamknięty rozdział. Ale ta historia w rzeczywistości na tym się nie zakończyła – miała ciąg dalszy; nie chcę, nie mam ochoty tego dalej opisywać i przeżywać tego wszystkiego raz jeszcze. Fragment historii Hany, który Wam opowiedziałem, musi wystarczyć. Wybaczcie. Nie mam nic do dodania. Może tylko to, że wróciłem i wrzuciłem ten szkic tutaj, bo obiecałem jednej z osób na Forum, że coś jeszcze napiszę.
    
    ***
    
    Skoro doczytaliście aż do tego momentu, kilka słów na zakończenie – zwłaszcza do Was, którzy czytacie ten szkic jako ...