Pięć jenów.
Data: 08.06.2019,
Autor: Marcin123
... drugiej strony była bardzo bezpośrednia i szczera w słowach i zachowaniu.
- Moja mama nie żyje – kontynuowała Hana - Od kilku lat. Tata interesował się Polską przez mamę, wie sporo o Polakach i ich kulturze, i kiedy nadarzyła się możliwość wyjazdu do pracy w Europie, w Polsce, skorzystał z propozycji. Chciał, przez uczucie dla żony, bliżej poznać ten kraj. Też trochę mówi po polsku, ale kiepsko i się wstydzi... (Hana znów promiennie roześmiała się). Ja na co dzień mieszkam w Misato, niedaleko Tokio, z japońskimi dziadkami. Tu, do Polski przyjechałam niedawno, do taty, bo też zawsze chciałam zobaczyć kraj, z którego pochodziła moja mama. I Chopin, Moniuszko czy Sienkiewicz. Jestem w Europie pierwszy raz.
- Przepraszam i współczuję, jeśli chodzi o mamę. Shitsurei shimashita... – powiedziałem, używając japońskich słów przeprosin.
- Przecież nie mogłeś wiedzieć. Wakarimashita. Nie ma sprawy.
- To wreszcie masz okazję mówić po polsku na co dzień.
- Hai. Ale z tym nie jest tak źle, ja często mówię i w Japonii po polsku – znów Hana uśmiechnęła się do mnie, a ja znów poczułem niemal błogość – od dziecka mama dbała o to, żebym chodziła na dodatkowe kursy języka polskiego, prowadzone przez oryginalnych Polaków. Przeczytałam bardzo dużo książek polskich w oryginale. Znajomość egzotycznych języków jest u nas ceniona. Sama uczyłam tatę polskiego. Słucham waszego radia w internecie. W Japonii mam wiele koleżanek i kolegów z polonii japońskiej. Mamy swój klub, pismo, ...
... stronkę w internecie i bardzo często i dużo mówię i piszę w waszym języku. Troszkę więc jestem... Polką, chociaż czuję się Japonką. Dla mnie Polska w porównaniu z Japonią jest bardzo, ale to bardzo dziwna... Ale i bliska. I piękna.
Już od pierwszego wejrzenia byłem nią zauroczony. No, po prostu nie mogłem od niej oderwać oczu! Była cudowna. Kątem oka spojrzałem na Milenkę i... zobaczyłem ze zdziwieniem, że ona też - Milena była po prostu oczarowana Haną – otworzyła usta i była bardzo zmieszana, ale po chwili opanowała się, tylko szybciej oddychała. Pierwszy raz widziałem, żeby Milenka w taki sposób reagowała na inną kobietę. Ciekawe.
Przyszedł kelner, zamówiłem dla nas kawę i ciastka (ciepłą szarlotkę z lodami), a w duchu porównałem obie dziewczyny, patrząc ukradkiem Milenkę i Hanę. Hana była... no zjawiskowa, ale Milenka, MOJA Milenka, była również piękna. Piękniejsza od nich była tylko, kiedyś, moja nieżyjąca siostra, Asiulka... Jak by nie patrzeć, siedziałem teraz przy jednym stoliku z dwiema najpiękniejszymi dziewczynami, jakie można sobie wymarzyć. Może to próżność, ale czułem się bosko, widząc spojrzenia rzucane w naszą stronę przez ludzi, mężczyzn, ale i kobiety siedzące przy innych stolikach. Bo moje towarzyszki zwracały uwagę ponadprzeciętną urodą.
„Moje” dziewczyny natychmiast znalazły wspólny język i już szczebiotały w najlepsze, jakby znały się od lat. Kiedy kelner przyniósł kawę i lody, między dziewczynami naprawdę „zaskoczyło”. Jedna była Japonką z domieszką ...