Izabela dojrzala
Data: 16.04.2020,
Kategorie:
Brutalny sex
Autor: Jan Sadurek
... marynarkę i takie same spodnie. Zamiast koszuli szczupły tors okrywała koszulka polo. Kiedy odkładał menu, opatrzyłam uważnie na spodnie i odniosłam wrażenie, że zauważyłam w nich jakiś ruch.- To mówi pani, że jestem przystojny... - zagaił rozmowę.- Tak, ale dopiero teraz to zauważyłam. Jest pan bardzo atrakcyjnym mężczyzną.- Pani też jest jedną z piękniejszych naszych studentek. Przyznam ze wstydem, że obserwuję panią już jakiś czas...- No i? - przygryzłam leciutko dolną wargę.- No i doszedłem do wniosku, że pani mi się, przepraszam za śmiałość, bardzo podoba! - nagle zajął się swoją kawą.- Panie profesorze, powiem wprost. O takim mężczyźnie, jak pan, marzy każda normalna kobieta. Każda chciałaby przebywać w pana towarzystwie i odlatywać w pańskich ramionach w niebyt rozkoszy – skąd we mnie nagle tyle odwagi?- Pani też? - patrzył z nadzieją w oczach, przynajmniej tak to odczytałam.- Jestem pierwsza!Kurwa, co ja gadam! Podrywam profesora, robię z siebie pierwszą naiwną, dobrze, że nie jestem od niego zależna na uczelni, inaczej by pewnie myślał, że chcę cipką zapracować na lepsze oceny. A cipka rzeczywiście już upominała się o jego kutasa. Wiedziałam, że dzisiejsze popołudnie i wieczór spędzę w jego towarzystwie; jedyna niewiadoma, to to, czym J. dysponował. Oczy uciekły mi do jego krocza, tym razem ruch w spodniach był bardzo widoczny.- Pani Izabelo, wobec tego ośmielam się zaprosić panią do siebie na lampkę wina – wstał od stołu, skinął na kelnerkę, uregulował należność ...
... za kawę.- Iza, panie profesorze, po prostu Iza – roześmiałam się.- No to mów mi Ludwik – uścisnęłam wyciągniętą dłoń. - A tak zwanego „brudzia” wypijemy już u mnie.Samochód profesora stał obok pływalni, przeszliśmy te kilkadziesiąt metrów niemal objęci. Ludwik co chwilę dotykał mej dłoni, nieśmiało próbował ująć mnie w talii. Robił to bardzo niezręcznie, aż mnie wzruszyła ta jego nieporadność. Droga do domu profesora nie trwała długo. Mieszkał na uboczu cichej spokojnej dzielnicy, w domu jednorodzinnym. Bardzo ładny, nie za duży dom otoczony dużymi świerkami i tujami, zadbany ogród idealnie pasowały do Ludwika. Wprowadził mnie do salonu, sam zniknął w kuchni, by po chwili przynieść otwarte wino, kieliszki, nalał i podał mi jeden.- No to jesteśmy po imieniu – wyciągnął dłoń w moją stronę – twoje zdrowie, Izabelo, Izo.- Twoje zdrowie, profesorze Ludwiku – stuknęliśmy się kieliszkami.Zbliżyłam się do mężczyzny, wolną dłonią ujęłam go za kark i przyciągnęłam do siebie. Nasze usta połączyły się w radosnym pocałunku, czułam jego zwinny język. Odstawiłam kieliszek, objęłam Ludwika obiema rękami i mocno przycisnęłam do siebie. Na brzuchu czułam coś dużego i twardego, a nie były to klucze. Przesunęłam jedną rękę w dół i poczułam w dłoni okazałego, twardego kutasa. Nie wytrzymałam, mimo że mężczyzna już obmacywał mi biust, opadłam na kolana i uwolniłam tego, który krył się w spodniach. Przed twarzą kołysał się ponadprzeciętnej wielkości penis. Długi, dość gruby i twardy, pokryty siecią ...