Sen o Hiszpanii
Data: 01.05.2020,
Kategorie:
miłość,
Zdrada
tajemnica,
podróż,
seksualność,
Autor: gotcha
... odpowiedziała zmieszana. – Papierosy cienkie, mentolowe poproszę.
- Jakieś konkretne?
- Nie, wszystkie jedno jakie. Chciałabym tylko móc już zapalić.
Kobieta podała paczkę papierosów, wciąż uważnie przyglądając się zmęczonej twarzy dziewczyny, jakby próbując tam odnaleźć źródło jej trosk. Sylwia pośpiesznie schowała zakup do torebki, zapłaciła i ruszyła w stronę wyznaczonej strefy dla palących. Z trzęsącymi rękami starała się odpalić papierosa, ale wyglądało to tak niezdarnie i nieprofesjonalnie, że przyglądający się z boku mężczyzna zaofiarował swoją pomoc.
- Nerwowy dzień? – zagadnął nieznajomy, podtykając zapalniczkę pod papierosa Sylwii.
- Żeby Pan wiedział. – odpowiedziała najbardziej obojętnym tonem, na jaki tylko było ją stać. Odwróciła się plecami do mężczyzny. Ostatnie na co miała teraz ochotę, to rozmowa z jakimś lotniskowym bawidamkiem. Zaczęła przeszukiwać swoją torebkę w poszukiwaniu tabletek antykoncepcyjnych, których już od wczoraj nie mogła znaleźć, a w całym tym zamieszaniu zupełnie o nich zapomniała.
Trudno, będę musiała kupić nowe opakowanie, jak tylko wrócimy do domu. Jeszcze tego nam teraz trzeba. Kolejnej głupiej z pozytywnym testem. – strofowała się w myślach.
Zawsze starała się zachować pozytywne myśli w każdej sytuacji, ale pierwszy raz było to tak trudne. Jeszcze nigdy nie czuła tak wielkiego bólu w sercu. Dopiero teraz zrozumiała powiedzenie ,,mieć złamane serce”. Boli. Tak bardzo boli. Miała wrażenie, że pękło na pół i już ...
... nigdy nie będzie takie jak kiedyś. Wytarła skrawkiem rękawa napływające do oczu łzy, zaciągnęła się ostatni raz papierosem i ruszyła w stronę drzwi wyjściowych pomieszczenia.
- Serce można złamać tylko raz w życiu. – usłyszała za sobą głos mężczyzny, który chwilę wcześniej pomógł jej odpalić papierosa. - Reszta to już tylko zadrapania.
Sylwia odwróciła się i spojrzała na niego pustym wzrokiem - Wyjście numer dwadzieścia cztery – powiedziała. – Do widzenia.
- Do zobaczenia.
Wycierając spływające po cichutku łzy, ruszała, próbując odnaleźć w tłumie twarz Ricardo.
- Już myślałem, że się zgubiłaś. - powiedział Hiszpan tonem, jakim mówi się do dziecka, które źle odrobiło zadanie domowe.
- Ciebie też miło widzieć.
- Powinniśmy już być w samolocie. I zdejmij te okulary przeciwsłoneczne, nie jesteś gwiazdą filmową.
- Czasem czuję jakbym właśnie nią była.
Sylwia nie chciała dać mu poczucia przewagi. Chciała by widział, że jest twarda, że tak łatwo jej nie złamie. Że nie jest głupiutką blondyneczką, która zatańczy, do każdego flamenco, które jej zagra. Nie chciała, by ktokolwiek wiedział, jak bardzo teraz się boi. Jak jest okropnie nieszczęśliwa, a każda minuta to walka o to, by nie wybuchnąć niekontrolowanym płaczem. Obiecała sobie, że wytrzyma. To tylko kilka godzin lotu, a później zamknie się w pokoju i będzie płakać, dopóki nie obudzi się z tego koszmaru.
- Co to za zapach? – usłyszała głos Ricardo tuż przy swoim uchu. Paliłaś papierosy?!
Nie zdążyła ...