Sen o Hiszpanii
Data: 01.05.2020,
Kategorie:
miłość,
Zdrada
tajemnica,
podróż,
seksualność,
Autor: gotcha
... włosy związane w wielki kołtun na czubku głowy.
- Nie jest dobrze. – podsumowała odbicie swojej nowej aparycji. – Muszę się ogarnąć, inaczej rodzina załamie się na mój widok, a nie chcę im dodawać powodów do zmartwień. No i muszę to zrobić dla siebie. Już dość się wycierpiałam. Szybki prysznic, peeling, wszystkie możliwe maseczki i może znów będę przypominać bardziej człowieka, niż spacerujące zwłoki.
Cały rytuał zajął jej prawie dwie godziny, ale z gładkimi włosami i nawilżoną skórą wyglądała o wiele lepiej. Posmarowała ciało pachnącym balsamem i owinęła satynowym szlafrokiem. Wchodziła właśnie do przedpokoju, by sprawdzić przynoszone codziennie przez pomoc domową paczki i listy. Zawsze zostawiała je, na małym złotym stoliku, naprzeciwko drzwi wejściowych, na którym zwykle zostawiali klucze. Przerzucając pocztę, Sylwia usłyszała przekręcający się zamek w drzwiach. Zrobiła dwa kroki w tył i okryła się szczelniej szlafrokiem. To był Ricardo. Nie wyglądał najlepiej. Blady, widocznie zmęczony, jakby nie przespał ostatnich kilku nocy.
- Cześć, wpadłem tylko po dokumenty.
Mężczyzna wyciągnął kilka przedmiotów z kieszeni marynarki, odłożył je na stoliku i udał się na pierwsze piętro domu. Sylwia bez słowa odprowadziła go wzrokiem. Stała nieruchomo, wciąż trzymając koperty w rękach. Chwilę później Hiszpan znów był na dole, niosąc stos dokumentów.
- Jakieś listy polecone są do Ciebie. – wyciągając nieśmiało rękę, podała mu to, co znalazła chwilę wcześniej na stoliku - ...
... To może być coś ważnego.
Ricardo przełożył dokumenty pod pachę i pilnie zaczął przyglądać się kopertom. Twarz jego była pełna niepokoju i złości, jednak nic, poza tym nie dało się z niej odczytać.
- Tak to ważne. Dzięki. Muszę już lecieć.
Nie patrząc nawet na Sylwie, wyszedł, zamykając z impetem drzwi. Z zewnątrz wpadł do domu ciepły podmuch wiatru.
- Powinnam wyjść na spacer, ruszyć się z tego przeklętego miejsca. Słońce też dobrze mi zrobi. - pomyślała.
Już miała odwrócić się i odejść, gdy jej wzrok przykuły rzeczy zostawione na stoliku. Pęk kluczy i…telefon. To niemożliwe. Ricardo po raz pierwszy od dwóch tygodni zapomniał telefonu. Był już dla niego jak trzecia ręka, a dziś…dziś tak po prostu zapomniał. Sylwia podniosła go pośpiesznie i spróbowała dostać się do informacji. Kod liniowy. Połącz kropki, by uzyskać dostęp.
Od razu skarciła się za to w myślach. Powinna najpierw sprawdzić, czy na pewno mężczyzna opuścił posiadłość. Podbiegła do okna w kuchni i wyjrzała na podjazd domu. Samochodu Ricardo nie było. Odjechał. Miała teraz kilkanaście minut, by sprawdzić zawartość wiadomości, zanim on zorientuje się i wróci po zgubę.
- Cholera jasna! Przeklęty kod. Nagle zaczął używać kodu, cwaniak od siedmiu boleści! – Była zła, zdenerwowana, zupełnie nie wiedziała co ma teraz zrobić. Odłożyła telefon, na miejsce i zaczęła krążyć po domu, nerwowo obgryzając paznokcie. – Myśl, myśl głupia babo. Niech ten mózg chociaż raz się na coś przyda!
Czuła, jak pulsują ...