Połowiczny niefart
Data: 06.05.2020,
Kategorie:
Klasycznie,
Nastolatki
wspomnienia,
Autor: Indragor
... co było już całkiem przyjemne. Generalnie nie uznawałam spódnic czy sukienek, przeważnie miałam na sobie dżinsy, więc rzadko to miało miejsce. Ależ ja byłam głupia! Powinnam częściej zakładać spódnicę, a tak straciłam sporo przyjemności.
Jak mówiłam, byłam całkowicie zdecydowana, aby mnie rozdziewiczył, nie bardzo jednak wiedziałam jak go do tego zachęcić. Początkowo wydawało mi się wystarczającym stworzenie odpowiedniej atmosfery. Zaprosiłam go do siebie pod nieobecność mamy, dla pewności jednoznacznie informując, że będziemy sami przez dłuższy czas, czyli że nikt nam nie będzie przeszkadzał.
Niestety, były tylko jak zwykle buziaki i oczywiście przez ubranie cycuszek, cipka i do widzenia. Gdy po raz drugi to się powtórzyło wiedziałam, że sama odpowiednia atmosfera spotkania nie wystarczy. Muszę wymyślić coś więcej i to szybko, bo zbliżały się wakacje i jego wyjazd na obóz harcerski czy coś tam. A z wyjazdami chłopaków miałam złe doświadczenia, po tym, jak w poprzednie wakacje, mój ówczesny chłopak po powrocie z takiego obozu przestał mnie prawie poznawać.
I wymyśliłam. Korzystając z nieobecności mamy ponownie zaprosiłam go do siebie. Przed jego przyjściem założyłam minispódniczkę i zdjęłam majtki. Ciekawe, że podniecał mnie już sam fakt, że nic nie miałam pod spódnicą. To znaczy miałam coś, jak każda dziewczyna, ale chodzi mi o to, że miałam goły tyłek. Gdy przyszedł od razu po powitalnym cmoku pociągnęłam go do swojego pokoju. Byłam już wtedy mocno podniecona na ...
... myśl co niedługo się stanie, czyli że wkrótce przestanę być dziewicą, a „stanę się kobietą”. Widziałam to dokładnie oczyma wyobraźni. Celowo nie usiadłam od razu na łóżku, a właściwie kanapie, która po rozłożeniu pełniła funkcję łóżka. Nawet zastanawiałam się wcześniej czy od razu jej nie rozłożyć i posłać, ale ostatecznie uznałam, że może to być zbyt daleko posuniętą sugestią. Obawiałam się, aby czasem nie wziął mnie za „puszczalską”, aczkolwiek, prawdę powiedziawszy, właśnie zamierzałam się „puścić”.
Stanęliśmy przy kanapie. Spojrzałam na niego wyczekująco. Chłopak nieco zbliżył się do mnie, objął w pasie i przycisnął do siebie. Stanęłam wtedy w lekkim rozkroku pamiętając, abym była łatwo dostępna też „od spodu”. Zaczął całować, przyjemnie wsuwając swój język między moje usta i ząbki i jeszcze przyjemniej dotykając mojego podniebienia, po to, by za chwilę zacząć się ocierać o mój język. Zawsze lubiłam być całowana w ten sposób. To jest takie podniecające! Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem. Jedna jego ręka zaczęła zsuwać się po moim biodrze, a gdy natrafiła na gołe udo, ponownie zaczęła przesuwać się w górę, tym razem wsuwając się pod minispódniczkę. Aby mu to ułatwić (cały czas przyciskał mnie do siebie) nieznacznie się odsunęłam. Jego ręka przesuwała się po nieosłoniętym niczym udzie w kierunku moich skarbów bardzo, bardzo powoli, jakby obawiał się, czy mu na to pozwolę. A ja stałam już ledwo żywa z podniecenia, niecierpliwie czekając, kiedy tam mnie dotknie. ...