Połowiczny niefart
Data: 06.05.2020,
Kategorie:
Klasycznie,
Nastolatki
wspomnienia,
Autor: Indragor
... być u ciebie – powiedziałam z lekkim ociąganiem.
– Mnie jest wszystko jedno, jeśli wolisz u ciebie... – prawdopodobnie powiedział to słysząc moją niepewność w głosie. Spojrzał wyczekująco.
– Niech będzie u ciebie – tym razem mój głos był zdecydowany. Tak wolałam, mieszkałam z mamą, a nie sama.
– Masz tu mój adres i na wszelki wypadek telefon – mruknął zapisując coś na kawałku kartki.
– To zapisz jeszcze mój numer telefonu – szybko rzuciłam, gdy podawał mi kartkę.
Nie chciałam mówić gdzie mieszkam, na szczęście o to nie pytał.
Gdy przyszedł umówiony dzień zaczęłam się już koło południa stroić. Co powinnam na siebie włożyć? Jaką bluzkę? Koszulkę? Spodnie czy spódnicę, a może lepiej sukienkę? Białe figi czy czerwone? Jakieś fikuśne? A może te w grochy? Albo koronkowe stringi? Nic mi nie pasowało. Byłam poirytowana tym faktem, aż wreszcie oprzytomniałam. To zwykłe spotkanie towarzyskie, a ja próbuję stroić się jakby to miała być co najmniej randka życia! Przecież nie będę się rozbierać! Ostatecznie na niecałą godzinę przed wyjściem założyłam luźną czarną bluzeczkę i niebieskie dżinsy. Ponieważ do czarnej bluzki pasował mi czarny stanik, to też do kompletu dobrałam takie same figi. Spojrzałam do lustra. Całkiem nieźle. Chociaż może powinnam założyć tę jasną obcisłą bluzkę, bardziej podkreślającą moje kształty? Dość! Wystarczy. Zresztą nie ma czasu, jak jeszcze trochę zamarudzę to się spóźnię. Niektóre moje koleżanki celowo zawsze spóźniały się na spotkania, ja ...
... tego nie lubiłam, wręcz nie cierpiałam. Źle się czułam w takiej sytuacji. Nie mam pojęcia skąd mi to się wzięło, może po mamie, która, gdy byłam dzieckiem przy każdej okazji przypominała mi, że to niegrzecznie się spóźniać. Zresztą i teraz to jej się zdarza. Zabierałam się za napisanie kartki dla mamy, aby nie czekała z kolacją, ale w tej samej chwili wróciła do domu, więc mogłam od razu iść.
Miał dość małe dwupokojowe mieszkanie. Jeden pokój pełnił funkcję sypialni. Poznałabym to nawet bez jego objaśnienia po niepościelonym łóżku. Drugi pokój pełnił funkcję salonu, a właściwie ze względu na wielkość – saloniku. Tam właśnie zostałam zaproszona, gdy obejrzałam już sobie całe jego mieszkanie. Trochę było mi głupio tak rozglądać się po wszystkich kątach, ale byłam strasznie ciekawa jak mieszka. W salonie po lewej od wejścia, przy ścianie, stała ława z fotelami po obu jej stronach. Zaraz w najbliższym fotelu przycupnęłam. Naprzeciwko mnie była standardowa meblościanka, a po prawej ciemnobrązowa elegancka sofa. Trzy zaokrąglenia na oparciu jakby sugerowały, że mogą na niej usiąść nie więcej jak trzy osoby. Ładna, ale raczej nie do spania, zdawała się nie pasować do reszty zwykłych mebli. „Księżniczka” – zaraz nazwałam ją w myślach. Wydała mi się jakaś smutna czy pusta. Czegoś tu brakuje. Tak. Na oparciu powinien siedzieć kot – uśmiechnęłam się do siebie.
Mój dawny chłopak postawił słone paluszki.
– Herbaty czy kawy chcesz? – zapytał.
– Herbaty.
Mógłby bardziej się ...