1. Piątki dla klimatu


    Data: 11.06.2019, Kategorie: maturzystka, klasyczny podryw, fridays for future, powiatowe miasteczko, narrator chwalipięta, Autor: MrHyde

    ... jej. Nie znamy się. Nie znasz mnie, dziewczyno. Nigdy mnie nie widziałaś”, przeleciało mi przez myśl wiele zaklęć, tempem błyskawicy.
    
    — Zamówcie pierwsi. Ja zawsze potrzebuję więcej czasu na podjęcie decyzji — odpowiedziała Paulina pierwsza, kierując słowa do mnie i obydwu kolegów.
    
    — To ja poproszę colę — odezwali się Dawid i Krystian zgodnym chórem.
    
    — Zwykłą colę, colę
    
    , colę bez cukru? — zapytała kelnerka.
    
    Pytanie absolutnie normalne, skoro jest wybór. W jej głosie, jakby drgającym, nie umiem tego wrażenia oddać słowami, znać było jednak nutkę szyderstwa. Mogę przysiąc, że kelnerka w myślach już się śmiała. Żart, którym miała nas uraczyć za chwilę, siedział gotowy w jej głowie. Niecierpliwie przestępował z nogi na nogę.
    
    — Colę light, poproszę — odpowiedział Krystian.
    
    — Dla mnie tak samo — dodał Dawid.
    
    — Dwie cole
    
    — zapisała Beata lub Patrycja, tak naprawdę Aneta, koleżanka mojej byłej sympatii. Wreszcie zwróciła się do mnie: — A tobie co podać?
    
    — Ja też poproszę colę, zwykłą, z cukrem — odpowiedziałem, wdzięczny kelnerce za dyskrecję i profesjonalizm.
    
    — Z gazem czy bez gazu? — zadała mi jednak pytanie, mimo że tak bardzo starałem się uniknąć konwersacji.
    
    Przesłyszała się? Zasugerowała się czymś i pomyślała, że chcę wodę mineralną? Być może była zmęczona, niewyspana, cokolwiek. Każdy może się pomylić.
    
    — Z gazem — odpowiedziałem bez zastanowienia.
    
    — To ja też poproszę colę, jak wszyscy, tylko colę zero, poproszę — włączyła się ...
    ... jeszcze Paulina mocno przesłodzonym głosikiem. Napój typu zero w jej wypadku to był doskonały wybór. Dodatkowego cukru nie potrzebowała.
    
    — Dobrze. Dwie cole
    
    , jedna
    
    , jedna cola zero. Mamy cztery napoje z gazem. Wszystko się zgadza? — Kelnerka maksymalnie grzecznie poprosiła o potwierdzenie.
    
    — Tak, zgadza się — odpowiedzieliśmy zgodnie.
    
    Nie, szyderczy uśmiech, nieszczery wyraz twarzy się nie zgadzał.
    
    — Macie już wybrane jedzenie, czy wolicie poczekać?
    
    Zamówiliśmy od razu.
    
    Kelnerka długo nie wracała, lecz w końcu przyszła z tacą i zastawioną półlitrowymi szklankami.
    
    — Cztery napoje z gazem cieplarnianym? — Puściła do mnie oko. Paulinę zmroziła wyzywającym spojrzeniem. W ten sposób pomściła łzy swojej przyjaciółki spowodowane przeze mnie.
    
    Przez chwilę łudziłem się, że nikt nie zrozumiał dowcipu. Że pozostali czegoś nie dosłyszeli, nie zwrócili uwagi. Że dla Pauliny to nic nie znaczy. Co do Krystiana i Dawida się nie pomyliłem.
    
    — Muszę wyjść na chwilę — oświadczyła Paulina, upiwszy pierwszy łyk coli.
    
    Odsunęła krzesło. Ze wzrokiem wbitym w podłogę, z czego zdałem sobie sprawę o kilka sekund za późno, odeszła w kierunku toalet. I tyle żeśmy ją widzieli.
    
    Pod jej nieobecność, Krystian zmusił kolegę do wyjawienia przyczyny złego humoru. Dawid bronił się, kluczył, ale po długim wahaniu, mniej więcej po dwóch minutach, w końcu powiedział:
    
    — Paulina wczoraj nie odbierała telefonu. Poszedłem do niej, ale nie było jej w domu. Jej mama się zdziwiła, jak ...
«12...891011»