Ktoś zagląda do twych okien (I)
Data: 16.05.2020,
Kategorie:
fascynacja,
obsesja,
nieznajomy,
Podglądanie
Masturbacja
Autor: MissNobody
... widziane były proste do przyswojenia. Czekając na załączający się powoli dekoder, znów pozwoliłam sobie na niego spojrzeć. Nie na dekoder, rzecz jasna. Spojrzałam na mojego mężczyznę. Nieoczekiwanie zbystrzał, a ja miałam nóż w gardle sądząc, że mnie zauważył. Nic bardziej mylnego. Do pokoju weszła wysoka, szczupła blondynka, więc siedziałam zaczarowana przed horrorem, który rozgrywał się nie na ekranie trzydziestodwucalowego telewizora, a na moich zdumionych oczach. Byłam oszołomiona tym, co zobaczyłam. Przylepiła się do niego, obdarowując soczystym buziakiem w policzek. Widać było, że sprawiła mu tym niezmierną radość. Moje ręce zaczęły się trząść. Tym razem nie były to drgawki wywołane podnieceniem. Byłam załamana, ledwo doczłapałam się do łazienki. Musiałam przemyć twarz zimną wodą, bo czułam, że zaraz zwymiotuje. Wróciłam do pokoju, lecz nie siadłam na kanapie. Krążyłam po pokoju tak samo nerwowo, niczym on jeszcze trochę wcześniej. Teraz wiem, dlaczego dzisiaj był taki nie swój. Dostrzegłam w jego pokoju ruch większy niż zazwyczaj. No pięknie! Kolejna kobieta, o tak samo szczupłych nogach, tym razem brunetka. Ją również objął. Tego bym się nie spodziewała. Zaprosił dwie kobiety na jedną noc? Przez pół roku posuchy faktycznie, mógł trochę wygłodnieć. Każdy ma przecież swoje potrzeby. Ja mogłabym spełnić każdą jego zachciankę, do czego więc są mu te panny? Nie podejrzewałam u niego poligamii, ale tym bardziej nie spodziewałabym się, że ma taki kiepski gust. Obie były ...
... nieurodziwe. A może w głębi mi się podobały i zazdrościłam im miejsca przy jego boku? Z pewnością tak było. Stół w jego salonie zapełniał się różnorodnym jedzeniem i alkoholem, a ja przyglądałam się skoncentrowana każdym szczegółem. Kiedy doszli kolejni ludzie przestałam zachodzić w głowę i zrozumiałam, że mój boski mężczyzna nie planuje zrobić żadnej orgii. Goście zasiedli przy stole jedząc i żywo dyskutując. Co jakiś czas polewano kolejkę wódki. Obserwowałam w ciszy bawiących się ludzi. Gdyby ktoś mnie widział, pomyślałby, że postradałam rozum. W powietrzu wyczuwałam chwilowo spiętą atmosferę, gdyż wszyscy wstali od stołu uśmiechając się. Nagle, w jego pokoju zrobiło się jakoś jaśniej. Nie mogłam zlokalizować źródła tego oświetlenia, póki nie zobaczyłam tortu, który został przyniesiony przez dumnie kroczącą przed siebie kobietę. Z ruchu ust mogłam wywnioskować, że wszyscy śpiewają mu „Sto lat”. Był taki szczęśliwy. Kiedy się uśmiechał, można mu było odjąć kilka lat. W takim wesołym wydaniu z chęcią widywałabym go częściej. Zdmuchując świeczki powiedział coś, na co wszyscy zareagowali entuzjastycznym śmiechem. Jestem ciekawa, jakie ma poczucie humoru. Solenizant został obdarowany toną prezentów i jak mogłam się domyśleć - za chwilkę je wszystkie rozpakował. Dorosły facet zmagający się z rozwiązaniem wszelkich kokardek, które zdobiły urodzinowe torebki to niebywały widok.
Gdy atmosfera w salonie znów stała się nieoficjalna, od stołu wstał dość krępej budowy mężczyzna, który ...