Ktoś zagląda do twych okien (I)
Data: 16.05.2020,
Kategorie:
fascynacja,
obsesja,
nieznajomy,
Podglądanie
Masturbacja
Autor: MissNobody
... otworzył drzwi balkonowe. Ja natomiast uchyliłam okno.
Nasłuchiwałam tanecznej muzyki, która raz po raz zagłuszana była wrzaskami któregoś z gości. Byłam ciekawa, jaki jest jego głos. Może nieświadomie słyszałam go już wśród tych krzyków? Spojrzałam na drzwi balkonowe. Dlaczego nie mógł teraz stanąć przy balustradzie, rozmawiając z jednym z zaproszonych znajomych? Byłam zawiedziona, bo czekałam na to od samego początku urodzin. Otwarty balkon dawał mi jednak niemałe możliwości. Poniekąd czułam, jakbym była w mieszkaniu naprzeciwko bez konieczności wychodzenia ze swojego. Nie byłam w stanie oczywiście usłyszeć pełnych wigoru dyskusji, aczkolwiek krótkie żarty czy kąśliwe uwagi wyłapywałam bez problemu. Na śmiech gości odpowiadałam śmiechem, a niezręczną ciszę kwitowałam spojrzeniem w kubek kolejnej z rzędu, wystygniętej już herbaty. Musiałam przyznać, że ma bardzo przyjemnych znajomych. Nie byłabym więc niepocieszona, gdyby przyszło mi wybrać się z nimi na jakąś domówkę. Ba! Skakałabym z radości, wiedząc, że i On tam będzie. Obserwowałam mojego mężczyznę, który dzisiaj był ubrany bardzo elegancko. Seksownie. Błękitna koszula przysłonięta u dołu granatowymi spodniami, a całość wykończona skórzanym, brązowym paskiem. Zawsze koszula włożona w spodnie kojarzyła mi się z moimi grubszymi wujkami, którzy jeszcze bardziej podkreślają tym swój dorodny niczym piłka lekarska brzuch. On wyglądał w takim zestawie niesamowicie za sprawą wysportowanej sylwetki. Lustrowałam go lubieżnym ...
... spojrzeniem, gdy wychodził z pomieszczenia. Zniknął w korytarzu, a po chwili jedna z kobiet, ta o najbardziej donośnym głosie spytała:
- Słuchajcie, gdzie jest Bartek? – wytężyłam słuch
- Wyszedł... – i tutaj całą wypowiedź zagłuszyła wbijająca się w moje uszy uporczywa muzyka –... po talerzyki
Do drzwi balkonowych podeszła dziewczyna, która przyszła jako pierwsza i poproszona przez innych uczestników imprezy - zamknęła je. Cholera! Teraz już nic nie usłyszę! Nie minęła minuta, a do salonu ponownie wszedł mój... Bartek, bo nie miałam wątpliwości, że o nim była mowa, kiedy zobaczyłam niesioną przez niego stertę talerzy. Rozczarowana faktem, że już nic nie jestem w stanie wyłapać, ale równie usatysfakcjonowana poznaniem jego imienia - poszłam się umyć.
Obrazy dzisiaj przeze mnie widziane kumulowały się w mojej głowie. Rozbrzmiewała również muzyka i zasłyszane słowa. Pozbyłam się wszystkich ubrań i momentalnie cała pokryłam się gęsią skórką. Ciepła, pieszcząca mnie woda napotkała najpierw szyje, by za chwilę spotkać się z twardymi już sutkami. „Bartłomiej, to imię pasuje do niego idealnie” myślałam gładząc namydloną ręką swój kark. Czułam zaciskające się mięśnie w podbrzuszu, gdy dotykałam wyprężonych pośladków. Byłam spragniona. Nie widziałam nic poza nim i nie słyszałam nic poza szumem własnej świadomości. Masowałam biust, chociaż to słowo nie jest adekwatne do tego, co właśnie czyniłam. Dobierałam się do niego jak do obcego, nie widzianego wcześniej fragmentu skóry. ...