Czerwony kapturek
Data: 14.06.2019,
Kategorie:
Wilk,
bajka realistyczna,
czerwony kapturek,
kontrowersyjne treści,
Autor: starski
... swoim szczebiotem i przefrunęła nad dróżką, na osikę.
- Oj Pleciugo, gdybyś ty widziała to co ja, już by cały las o tym dzwonił, ale ze mną nie poplotkujesz. Nic ci nie opowiem. Pilnuj lepiej swoich spraw i piór.
Zarechotała krótko i odleciała w knieje.
U babuni drzwi były otwarte jak zwykle. Weszłam po cichutku, żeby jej nie wystraszyć, w razie gdyby spała.
Nie spała. Skulona nad rozłożonym na plecach Wilkiem, gmerała mu w sierści na brzuchu.
Gdy się zbliżyłam, wilk ruszył łbem i widziałam jak węszy w moją stronę. Babcia spojrzała na mnie znad okularów. W ręku trzymała kuśkę Wilka, wielkością i kolorem przypominającą niezwykle dorodną marchewę.
- A jesteś – Babcia wciąż trzymając wilka za frędzel, nie pozwoliła mu się podnieść. – Już myślałam, że nie przyjdziesz.
- Zmitrężyłam w lesie – odpowiedziałam szybko. Wilk mierzył mnie ciemnymi ślepiami.
- A co w lesie jest takiego, czego jeszcze nie widziałaś? – uśmiechnęła się babunia. – Bułeczki były gorące, teraz już wystygły na pewno.
- To nic – Postawiłam koszyk na stole i wyciągając pakunki - i tak są przepyszne.
- Wyjmuję Wilkowi źdźbło słomy, bo tak mu się szpetnie wbiło, prosto w...popatrz może, ty masz lepsze oczy.
Trochę się zawahałam. Rzadko podchodziłam do Wilka, głaskałam go może ze dwa razy w życiu, jeszcze jak żył dziadek.
- Popatrz, czy wyjęłam całe.
Zbliżyłam się ostrożnie, mijając wielki łeb basiora. Cały czas śledził mnie okiem, ale nie ruszył się ani na jotę. Musiałam ...
... przejść nad jego pyskiem, żeby kucnąć obok babci i spojrzeć. Wielka, czerwona kuśka, usiana fioletowymi żyłami i żyłkami, lśniła w zaciśniętej garści babuni. Coś na kształt jabłka było u jej samej nasady. Wilk oddychał spokojnie. Poczułam jego zapach, a zaraz, gdy zbliżyłam twarz, również i zapach kuśki.
Przypomniały mi się dreszcze z daszku stajenki i chyba spąsowiałam.
- Nie bój się, nic ci on nie zrobi – uśmiechnęła się babunia. – Popatrz tutaj, właśnie gdzie ta kula. Tutaj było wbite, mniej więcej w tym miejscu.
Przyjrzałam się z bliska.
- Ja nic tu nie widzę. Chyba wyciągnęłaś całą.
- No to dobrze. – Babcia rozwarła uścisk i poklepała Wilka po lśniącym gałganie. – Będziesz zdrów, kutas ci nie odpadnie. – roześmiała się, rzucając mi wesołe spojrzenie. Trochę się zawstydziłam, ale odpowiedziałam uśmiechem. Po tym co widziałam dziś w dzień, nie spodziewałam się, że mnie coś jeszcze zaskoczy.
Pomogłam jej wstać z podłogi, chociaż i sama dawała radę. Rozpakowałyśmy razem koszyk do końca. Wilk usiadł i lizał się jeszcze dłuższą chwilę. Wielki instrument schował się na powrót w futrzastym pokrowcu.
Babcia ucieszyła się z włóczki. Z placka i malin oczywiście też, ale z kłębków najbardziej.
- Już miała mi je twoja mama kupić dwa miesiące temu, ale ciągle zapominała i zapominała i teraz, jak już lato, to wreszcie kupiła. No nic, na jesień będą jak znalazł. Pewnie ma tyle na głowie...
Już chciałam coś powiedzieć, gdy nagle aż podskoczyłam ze strachu. Mokry nos ...