Czerwony kapturek
Data: 14.06.2019,
Kategorie:
Wilk,
bajka realistyczna,
czerwony kapturek,
kontrowersyjne treści,
Autor: starski
... wilka, pod moją spódniczką, prychnął mi prosto w majtki. Zamarłam oparta o stół. Babcia wybuchła śmiechem, ja stałam nieruchomo, a Wilk węszył mi między nogami i jestem pewna, że i mlasnął ozorem.
- Sio mi stamtąd! – przepędziła go wreszcie Babcia, machając ścierką. Nie przestawała się jednak śmiać. – Sio!
Odszedł niespiesznie. Zakręcił się po kuchni i wybiegł przez uchylone drzwi.
- Pewnie masz okres.
- Nie - wyszeptałam ciągle jeszcze osłupiała.
Po powrocie do domu obserwowałam mamę. Była wyraźnie weselsza i wypoczęta, aż jaśniała.
Pytała oczywiście co u babci i ogólnie rozmawiałyśmy na różne tematy. Napomknęłam, że po drodze spotkałam Boguszę i że mówił, że zajdzie do niej.
- Tak mówił? –zapytała.- No to dlatego i zaszedł.
- Wracał od babci.
- To dobry człowiek, dba o nas i można na nim polegać.
- Ciekawe jak się miewa ta kobieta, z którą mieszka za lasem- rzuciłam niby mimochodem.
- On już z nią chyba nie mieszka, moja droga. Ta baba nie wiele była warta z tego co ludzie mówią.
- To pewnie znajdzie sobie jaką nową babę.
- Oj nie wiem córuś. A czy mu źle z... samemu?
- Kto wie, babcia mówi, że chłop musi mieć dom, jak pies budę.
- Może i musi. Babcia wie lepiej. Chociaż sama mieszka z wilkiem. – ucięła mama, jakby nieco podenerwowana.
- No ale my ją odwiedzamy, no i Bogusza też.
- Ano odwiedzamy.
- Może mu się babcia jeszcze spodoba?
- Komu, Boguszy?
- No pewnie, babcia jeszcze nie taka stara. Dziadek był ...
... starszy o wiele lat od niej.
- Cóż ty mi pleciesz córeńko – Mama starała się ukryć podrażnienie, głaszcząc mnie po głowie litościwie. – Chyba to zmęczenie przez cię córuś gada. Spać byś lepiej już poszła.
No i poszłam, ale kornik w mózgu już mi nie przestawał świdrować i wykoncypowałam sobie co zrobię w przyszłą niedzielę.
Z kościoła wracałam biegiem. Nie zatrzymałam się ani na odpuście, ani na żadne pogawędki. Mama jeszcze nie skończyła pakować koszyka, poganiałam ją więc, a uwijała się przy tym nawet chętnie. Pobiegłam do lasu czym prędzej. Od razu ukryłam kosz w tym co poprzednio miejscu by mnie nie spowalniał i pędem, najkrótszą drogą, pognałam do leśniczówki. Już byłam blisko, jak drogę przebiegł mi Wilk. Zatrzymałam się bo i on się zatrzymał. Patrzył na mnie z pochylonym łbem, po czym potruchtał w bok. Mimo wszystko, ciągle jeszcze się go bałam. Do leśniczówki brakowało już nie wiele. Już znad drzew widziałam dym z komina, gdy wpadłam prosto na Boguszę.
- Oj! – zdziwił się moim widokiem. – Znów na siebie wpadamy w lesie!
- Ano wpadamy – przyznałam. Bogusza uśmiechał się, a twarz miał czerwoną, jakby dopiero co drew narąbał.
- Do babuni? – zapytał nie za bardzo sprytnie, skoro jedynie rzut kamieniem dzielił nas od leśniczówki.
- Ma się rozumieć – odpowiedziałam.
- A co tak się spieszysz, jakby cię wilcy gonili?
- Może i gonią – powiedziałam, ale zaraz spostrzegłam się, że nieco niegrzecznie.
- Coś się stało?
- Niee, nic się nie stało. Wszystko ...