Skert - wtajemniczenie
Data: 07.06.2020,
Kategorie:
gra,
BDSM
nieznajomy,
Autor: BaPe
... Słyszałaś: powiedziałem „GRACJA” – powtórzył widząc pustkę w jej oczach. Jesteś skertką – prawda?
- Natychmiast otwórz! Ty... ty .. Jolki zabrakło słów. Zamachnęła się aby kopnąć drzwi, ale zdała sobie sprawę, że nie poprawi sytuacji a zniszczy czubek nowych szpilek, które kosztowały majątek. Co robić? W tej chwili dopiero dotarło do niej, że usłyszała HASŁO! Głowę przeszyła błyskawica. SKERT? Teraz właśnie? Tutaj?
- Tak – powiedziała łamiącym się głosem – chyba... chyba tak. Nogi drżały – rozpoczęło się to od kostek i promieniowało w górę. Mięśnie nóg sztywniały. Głos drżał. Serce biło... tak mocno, jakby chciało wyrwać się na zewnątrz. Oddech... brakowało tlenu. Sztywność mięśni dotarła do szyi... Od czubków palców... Co się ze mną dzieje?
- Ja... ja chcę wyjść... Tru... truskawka... - powiedziała to z mniejszym przekonaniem.
- Oczywiście, Jolka... Proponuję tobie umowę. Zaśpiewasz coś dla mnie, a ja ciebie uwolnię. Czy to duża cena za wolność?
- Na pewno mnie pan uwolni.
- Powiedziałem - uwolnię.
- Co mam zaśpiewać?
- Może być „Miała baba koguta...” , to piosenka o mnie i mojej eks...
- Dobrze, ale proszę, dotrzyma pan słowa, prawda? ... Jolka nadal czuła się totalnie bezradna. Przecież jest pan dobrym człowiekiem – powiedziała to bez przekonania.
- O tak, jestem dobry... dziewczyny chwalą, więc na pewno jestem. Twoja szansa – śpiewasz i ciebie uwalniam, ale, ale – nie powiedziałem najważniejszego – śpiewasz bez bluzki!
- Cooo?
- ...
... Jakie coo... – Facet chyba zniecierpliwił się zbyt długą dyskusją. Zdejmuj! Hasło GRACJA!
- Gdzie mogę to powiesić? Jolka zsunęła kurtkę z ramion i rozglądała się za wieszakiem. Nie rzuci przecież swojej nowej kurtki z Kärtnerstrasse na podłogę.
- Powieś gdzie bądź! ... I zagęść ruchy, mała, bo ruszasz się jak mucha w smole!!!.
- Bluzkę. Zdejmę tylko bluzkę!!!
- No już!
Jolka przekłada bluzkę przez głowę... Jestem głupia – myśli szaleją – co ja wyprawiam... SKERT działa i zobowiązuje. Jak się powiedziało „A” ... Stoi teraz przed kogutem, w czarnym staniku 75C, krótkiej czarnej spódniczce i szpilkach. Nogi drżą... Czy jest w stanie zaśpiewać cokolwiek z tak sparaliżowanym gardłem?
- No, na co czekasz? Śpiewaj!
- Miała baba koguta, koguta, koguta, wsadziła...
- Wystarczy. To mój ulubiony fragment! Ha, ha, ha - baba wsadziła. W prawdziwym życiu tak nie jest. Chłop musi się męczyć... Życie to jakaś masakra! Zdejmij spódniczkę! Szpilki zostaw!
- Ale... przecież... obiecał pan!
- Zdejmuj – samiec był nieugięty. Obiecałem, że ciebie uwolnię, ale nie powiedziałem od czego. Uwolnię ciebie od odzieży, tak jak obiecałem. Może muzyka ci pomoże. Czy Wagner może być?
- Jaki Wagner... Jolka zastygła w bezruchu...
- Mała – Wagner to taki Lennon z epoki twojej babci. Spodoba się tobie.
Jolka poczuła oburzenie z powodu Wagnera. Za kogo on mnie uważa?
Zanim jednak zdążyła wyjaśnić, że nie jest muzyczna gęsią, kogut kontynuował - Słuchaj, - powiedział - bo ...