Pechowy finisz roku 2005
Data: 13.06.2020,
Kategorie:
Sex grupowy
Brutalny sex
sylwester,
Autor: Baśka
... zaczął się rozlegać charakterystyczny odgłos odbijanych od siebie ciał, ja zaczynałam jęczeć coraz głośniej, aż przyszedł moment jego szczytowania. Ja też, po tych kilku zbliżeniach byłam już tak mocno podniecona, że wyrzuciłam głowę do góry głośno krzycząc osiągając pełny orgazm. Ale po tym zbliżeniu byłam już bardzo zmęczona, a w kolejce czekał na mnie jeszcze Henryk. Więc tym razem już nie wchodziłam do basenu, tylko poszłam pod natrysk, opłukałam się i wróciłam do niego. Poprosił mnie, abym ułożyła się na plecach, Piotrek i Władek przytrzymali mi nogi a on wszedł we mnie niesamowicie mocno.
I chyba w tym momencie skumulowały się we mnie wszystkie namiętności tego wieczora, bo od samego początku poczułam się bardzo mocno podniecona, każde jego pchnięcie kwitowałam wręcz krzykiem, głowa latała mi na lewo i prawo. Do tego stanu dołożyli się Piotrek i Władek, którzy jedną ręką trzymali moje nogi, a druga ręką zaczęli pieścić sterczące za sztorc Brodawki. To też kiedy zbliżał się już finał darłam się w obłędnym podnieceniu. Rzeczywiście, tak dużego stopnia podniecenia dawno już nie przeżyłam.
Panowie pomogli mi podejść do natrysku, lekko się opłukałam i poszłam się ubierać. Do szatni przyszedł Leszek informując mnie, że odwiezie mnie do domu. Kiedy wyszłam z szatni wszyscy panowie czekali na mnie, wypiliśmy jeszcze raz za Nowy Rok i wyszliśmy z ośrodka.
Przy drzwiach wejściowych Władek pokazał mi kartkę: "Ze względu na prace konserwacyjne w dniu 29 grudnia ośrodek ...
... czynny do godz. 17, w dn. 30 grudnia nieczynny". Popatrzyłam, a on wyjaśnił mi, że tym sposobem pozbyli się wszystkich i mogliśmy być sami. Stwierdziłam, że przecież, kiedy ja wchodziłam tego nie było. Władek uśmiechnął się, mówiąc, jak ty miałaś przyjść, to tę kartkę zdjąłem i otworzyłem drzwi. Ale jak tylko weszłaś do szatni zaraz zamknąłem. No i już było jasne dlaczego byłam sama na obiekcie. A prace konserwacyjne rzeczywiście miały zacząć się od następnego dnia.
Było mi na rękę, że mnie Leszek odwiezie, bo akurat pogoda się pogorszyła i przyjechałam na ćwiczenia taksówką. Wysiadając pod domem otrzymał ode mnie gorącego buziaka i pojechał dalej, a ja weszłam do środka. Byłam bardzo zmęczona, więc pomyślałam o ciepłej kąpieli. Kiedy myjąc się dotknęłam podbrzusza, dało ono znać o tych wszystkich dzisiejszych figlach. Ale miałam nadzieję, że w piątek odpocznę i w sobotę będę już w pełni sprawna na Sylwestrowa zabawę. No cóż, życie płata nam bardzo różne figle.
Etap trzeci - Sylwester, 31 grudnia 2005 roku.
Wychowywałam się w domu, gdzie była babcia. Kiedy mówiłam coś o swoich planach, zawsze mi powtarzała "Planowanie czas stracony, życie i tak zrobi, co będzie chciało". I przysłowie Babci dzisiaj się idealnie sprawdziło.
W kilka dni po "Spóźnionych Mikołajkach" miałam telefon od Marty, że zaprasza mnie na Sylwestra. Miał się on odbyć u znajomego Wojtka, w domku jednorodzinnym, 130km od naszego miejsca zamieszkania. Mieliśmy wszyscy dojeżdżający zjechać się w sobotę ...