Pechowy finisz roku 2005
Data: 13.06.2020,
Kategorie:
Sex grupowy
Brutalny sex
sylwester,
Autor: Baśka
... po południu. Ale w pewnym momencie sytuacja się zmieniła. Marta podjęła decyzję, że pojedzie już w czwartek, a po mnie miał przyjechać jeden z naszych partnerów, z miejscowości oddalonej ode mnie o 60km, wziąć mnie w sobotę po południu i mięliśmy razem wieczorem dojechać.
Ale nikt nie przewidział "niespodziewanego" ataku zimy. U nas śnieg zaczął już dosyć intensywnie padać w piątek wieczorem, a w sobotę miasto było już kompletnie zasypane. Kontaktując się z Marta około godziny 15-tej wyrażałam swoje obawy, co do mojego dojazdu.
Ja mieszkam w kolonii domków jednorodzinnym, nasza uliczka jest bardzo wąska, więc nie było szans, aby w nią ktokolwiek wjechał. Ale około 16-tej miałam telefon od partnera, z którym miałam jechać, że on w ogóle nie może wyjechać ze swojej miejscowości.
Więc w tym momencie sprawa była już jasna. Zamiast myśleć o Sylwestrze, musiałam zacząć myśleć o odkopaniu się, bo na chodniku miałam już prawie pół metra śniegu. Kiedy zaczęłam się odkopywać, zobaczyłam, że sąsiedzi z przeciwka robią to samo. Spytali mnie, co z Sylwestrem, wiec wyjaśniłam im, że mam już go z głowy, bo przecież nie wyjadę. Okazało się, że oni tez mieli gdzieś jechać, ale z racji "zasypani" siedzą w domu. Wiec zaprosili mnie do siebie, wzięłam butelkę i o jedenastej poszłam do nich.
O północy wypiliśmy symboliczne toasty, później jeszcze zrobiliśmy połówkę i przed drugą byłam już ponownie u siebie w domu. No cóż, czasami tak trzeba powitać Nowy Rok.
Jak zwykle ...
... w środę byłam w Zakładzie Kosmetycznym i poplotkowałyśmy z Karolcią. Jak sama powiedziała, jej się akurat Sylwester udał. Karolcia nie wyjeżdżała Zaprosił ją jeden z jej "klientów" w dosłownym i tym drugim znaczeniu. Zapytał ją, czy na tym spotkaniu mogą być jego koledzy, jak stwierdziła, nie zgłosiła sprzeciwu. Tym sposobem spędziła Sylwestra z pięcioma partnerami. Jak mi powiedziała od dziesiątej do północy zrobiła "jedną pełną rundę", natomiast po północy to już nie wie, ile razy z którym, bo okazało się, że ich sprawność jest różna.
Siedząc przy kawie i czekając, aż Marek będzie wolny postanowiłam zadzwonić do Marty, zapytać, jak w końcu wyszedł jej Sylwester. Marta z Wojtkiem dojechała do miejsca przeznaczenia w czwartek wieczorem, gdzie przywitał ich gospodarz domu. Więc od czwartku miała dwóch partnerów. W piątek dotarł jeszcze jeden partner i tym sposobem, łącznie ze swoim mężem miała trzech partnerów, z którymi spędziła, jak to stwierdziła, pracowicie czas i w Sylwestra, i dłużej, aż do poniedziałkowego śniadania, bo dopiero wtedy mogli się rozjechać. Podsumowując te rozmowę stwierdziłam, że i jej i Karolci jakoś się jednak udało, tylko ja w tego sylwestra "pościłam" Marta pocieszając mnie stwierdziła, żebym się nie martwiła, bo na pewno w Karnawale będzie jakaś impreza, to sobie tego Sylwestra "odbiję"
No i na tym kończą się moje wspomnienia Sylwestrowe. Tym razem właśnie takie. Przynajmniej dobrze, że udało mi się mieć jakieś etapy przygotowawcze.