1. Drapieżcy


    Data: 30.06.2020, Kategorie: szantaż, Nastolatki zniewolenie, pissing, Autor: Man in black

    ... niego zajrzeć i rzucił okiem. – Będzie jakieś piętnaście złotych.
    
    – Myślisz, że jesteś taki cwany? – nie był pewny, czy jego odpowiedź wytrąciła ją z równowagi, jeśli tak, nie dała tego po sobie poznać. – Myślisz, że możesz lecieć ze mną w chuja?
    
    – Myślę, że mogę więcej – wyjął przygotowaną w portfelu gazę nasączoną chloroformem i błyskawicznym ruchem przycisnął ją do ust dziewczyny. Chwilę się szarpała zaskoczona. Widział to po jej szeroko otwartych oczach. Była kurewsko zaskoczona. Wreszcie zwiotczała. Odjechał z parkingu.
    
    Był już spakowany. W bagażniku miał walizkę. Zatrzymał się za miastem, skrępował ją i położył na podłodze, za przednimi fotelami. W razie problemów butelka z chloroformem czekała w pogotowiu. Dostanie tyle dawek, ile będzie konieczne. Czekała ich dłuższa przejażdżka.
    
    – Nie spodziewałaś się takiego zwrotu akcji, prawda? – Spojrzał we wsteczne lusterko. Oczywiście nie mógł jej zobaczyć, czego żałował. – Pewnie, że nie. Jesteś tylko małą pazerną suką.
    
    Słońce było jeszcze wysoko na niebie. Promienie przeglądały się w bocznych lusterkach samochodu, rozświetlały tylną szybę. Rafał prowadził ostrożnie, zgodnie z przepisami. Ostatnia rzecz, której potrzebował, to drogówka zatrzymująca go za zbyt szybką jazdę. Wokół ciągnął się sielski krajobraz. Łąki i pola, na których falowało żyto, wpływały na kierowcę kojąco. Uchylił szybę, wpuszczając do środka świeże, pachnące polnymi kwiatami powietrze. Sięgnął po papierosa i zapalił. W radiu dawali właśnie ...
    ... świetny kawałek. Bagdad Cafe, I'm calling you.
    
    2
    
    Dotarł na miejsce tuż przed zachodem słońca. Dom nie był duży. Otaczała go bujna roślinność. Teren dookoła zdawał się nieskażony ludzką ręką od lat. Trawa miejscami sięgała powyżej kolan. Wokół pełno było starych, nieszczepionych drzew, dzikich polnych kwiatów, chaszczy i pokrzyw. Rafała nie było tutaj od bardzo dawna. Od bardzo dawna. Dom od drogi był praktycznie niewidoczny, mimo to wjechał głębiej i zatrzymał się na tyłach. Wciągnął do nosa zapach zieleni rozgrzanej słońcem. Trzeba będzie tutaj trochę ogarnąć, pomyślał. Kto wie, może nawet zaprzęgnę swoją niegrzeczną uczennicę? Zastanowił się nad tym. To byłoby coś w stylu prac społecznych. Rozbawiła go ta myśl, ale na razie, wolał zanieść dziewczynę do domu, zanim się ktoś przypałęta.
    
    W środku panował zaduch. Rozkaszlała się. W powietrzu wirowały pyłki, kurz i cholera wie, co jeszcze mogło się tutaj pojawić, przez te wszystkie lata. Trzymał nastolatkę za ramię. Miała przewiązane na plecach ręce, skrępowane nogi i związane usta. Mała sucz próbowała się stawiać. Chciała zwrócić na siebie uwagę przypadkowych kierowców. Podziwiał ją za to. Była w niej wola walki. Nie był pewny, czy sam wykrzesałby z siebie tyle ikry.
    
    – Mogę ci to zdjąć – wskazał na knebel – jeśli obiecasz, że będziesz cicho. Spojrzał jej w oczy. Dostrzegł w nich płonące ogniki, zaczątek furii, którą starała się opanować. Po chwili skinęła głową na znak, że nie będzie krzyczeć. – W porządku.
    
    Ledwie ...
«12...789...33»