Po kolędzie
Data: 01.07.2020,
Kategorie:
Brutalny sex
BDSM
racjonalizacja,
tajemnica,
Autor: MrHyde
... księdza.
Klucz wchodzi do zamka bez zgrzytnięcia. Jedynie z ust kobiety dobywa się jednorazowe westchnienie.
— Masz cudowną córkę — mówię, wykonując powolny ruch biodrami. Czuję, jak kobietę przechodzą dreszcze. — Duch święty jest z nami. Wierzę, że także czujesz jego obecność.
— Tak, czuję — potwierdza kobieta. Oddycha głęboko. — A Lucyna? Dobrze się uczy.
— Tylko patrzeć, jak przyprowadzi kawalera i będziecie na ślub prosić. Albo chrzciny?
— Na to jest jeszcze za młoda.
— Jeszcze rok, dwa, i kto wie? Ty też, zdaje się, młodo wyszłaś za mąż.
Panie Boże, ukarz mnie, jeśli musisz. Ja chyba grzeszę, bo wyjątkowo dobrze mi w tej kobiecie. Jest tak samo rozkosznie ciasna jak córka. Kropidło lada chwila zechce kropić.
— Musiałam.
— Pan Bóg często nie pozostawia nam wyboru. Cóż, trzeba słuchać.
— Proszę księdza, Lucynka to jeszcze dziecko. — Alina obejmuje mnie za szyję. — Na dyskoteki nie chodzi. Na randki się nie umawia. Chłopcy w ogóle jej nie interesują. Aż się czasami pytam, dlaczego. Nie uwierzy ksiądz. Ona się bawi lalkami — zapewnia mama szesnastolatki.
Jakież te mamy naiwne! Zapomniała krówka, jak była jałówką.
— Dlaczego miałbym nie wierzyć? — pytam.
Cudowne mam parafianki. Szkoda, że kolęda jest tylko raz w roku.
— Wygląd zewnętrzny może mylić — odpowiada Alina. — Jeszcze dwa lata temu wyglądała jak mała dziewczynka. A teraz? Jaka panna!
— To prawda — zgadzam się, choć mógłbym co nieco doprecyzować. Wystarczy spojrzeć na ...
... rząd liter w kartotece. Ile razy musiałem przeprawiać? Z „a” na „a plus” i z „a plus” na „b”, jeśli mnie pamięć nie myli. I jeszcze dzisiejsza zmiana na „c”. Z tego wynika, że przynajmniej sądząc po biuście, dziewczyna zaczęła widocznie dojrzewać już jakieś trzy lata temu. Dwa lata temu nie mogła wyglądać jak mała dziewczynka. Ale nie warto się spierać. — Masz w domu piękną latorośl, Alino. Cudowną.
Ściskam oba posladki. Przyspieszam. Trzeba korzystać z okazji. Czasu już niewiele.
— A jak się sprawa ma z posługą małżeńską? Pożycie od ostatniej kolędy było? — zmieniam temat. Alina bez wątpienia chciałaby wiedzieć, o czym rozmawiała ze mną jej córka, ale niestety, tajemnica spowiedzi. Choćbym chciał, nie mogę nic powiedzieć.
— Było na Wielkanoc. Dwa razy.
Tak mało! Jakbym ja miała taką żonę, panie Kozioł, to bym z niej nie schodził, nawet jak by przestał grać telewizor i trzeba by naprawić korki.
Alina wyjaśnia pokrótce przebieg zbliżenia: niedziela palmowa, na pierwszym kanale lecą Wiadomości, cała rodzina przy stole. Kozioł pijany. Jeszcze nie zdążyły dzieci na dobre wyjść z pokoju, mówi na cały głos, jak to pijany, „Daj teraz!” Alina się opiera. „Nie przy dzieciach”, mówi. Ale Kozioł nie słucha. Chce natychmiast. Zdejmuje spodnie. „Daj!” Alina z duszą na ramieniu, bojąc się, że któreś z dzieci wróci do salonu, daje.
— Nie dał rady, proszę księdza — zwierza się Alina. — A ja chciałam to mieć za sobą jak najprędzej. Ksiądz rozumie, ze względu na dzieci.
— ...