Po kolędzie
Data: 01.07.2020,
Kategorie:
Brutalny sex
BDSM
racjonalizacja,
tajemnica,
Autor: MrHyde
... Rozumiem, córuniu. Pan Bóg rozumie. — Teraz tkwię w niej prawie nieruchomo. Słucham. Kropidło swędzi.
— Musiałam mu pomóc.
— Jak?
— Ręką. Chciał po sodomicku, ale się nie zgodziłam, bo to grzech śmiertelny.
— Żona winna mężowi posłuszność, ale tym razem, odmawiając, dobrze zrobiłaś.
— Nie mogłam inaczej. Jakby weszła Lucynka i zobaczyła, że robię to buzią... Aż strach pomyśleć, co by sobie dziecko pomyślało.
— To prawda.
— Na szczęście nic takiego się nie stało.
Alina, kończąc opowieść, dodaje, że jej mąż nie sprawił się z aktem małżeńskim. Nie miał wystarczająco silnego wzwodu. Wyślizgnął się z pochwy. Ze złości odepchnął wystraszoną Alinę i krzyknął, że jako żona jest do niczego.
Dopełniłem posługi. Jeszcze tylko przypomnieć o tajemnicy spowiedzi świętej i możemy wracać do dzieci.
Wszyscy razem robimy znak krzyża. Lucynka blada jak ściana, ale w niepomiętej koszuli. Alina szczęśliwa. Karol przestępując z nogi na nogę. Grzegorz nieobecny. Kropię ściany. Dziękuję za przyjęcie. Przypominam o obowiązku spowiedzi w okresie wielkanocnym.
— Karolu, myślałeś może o tym, żeby służyć do mszy? — pytam najmłodszego członka rodziny.
— Służę — odpowiada chłopiec skonsternowany. — I chodzę na kółko sobotnie z księdzem Jakubem.
— ...
... Ach, rzeczywiście. Dopiero teraz skojarzyłem. Starość nie radość, ślepota i niedołężność.
— Co też ksiądz mówi, księże proboszczu? — protestuje Alina, płoniąc się jak nastolatka.
Również Lucyna skromnie chichocze.
— Wiem, co mówię, moje dzieci. Na szczęście z pomocą Opatrzności, jeszcze sobie jakoś daję rady. Wspaniale mi się z wami obcuje i chętnie bym został dłużej...
— Zapraszamy w każdej chwili — przerywa mi Alina.
Kto wie? Może kiedyś skorzystać z zaproszenia?
— Bóg zapłać! — Składam ręce jak do modlitwy. — Przekażmy sobie znak pokoju.
Przytulam każdego po kolei. Lucynkę szczególnie mocno. Chcę jeszcze raz poczuć jej młode, krzepkie piersi. Młodość daje energię.
W aucie otwieram kopertę. Dwieście pięćdziesiąt złotych. Wdowi grosz, by się rzekło. Zostawiam pięćdziesiąt i tyle też wpisuję do kajetu. Różnicę przeznaczę na cele operacyjne.
Żeby nie zapomnieć, uzupełniam czerwone kropki. Alina dostaje jedną i Lucyna dostaje też jedną, swoją pierwszą. Notuję nazwisko Bracki. Ciekawe co to za gagatek.
W kalendarzu mam wpisane na dziś jeszcze dwie wizyty. Numer osiem i numer pięć po przeciwnej stronie ulicy. Starzy emeryci. Ciekawa niewiasta trafi się dopiero pojutrze. W kolonii Przesieki. Dom numer jeden.
Tekst jest też na