Po kolędzie
Data: 01.07.2020,
Kategorie:
Brutalny sex
BDSM
racjonalizacja,
tajemnica,
Autor: MrHyde
... grzeszyć, tylko o wyznanie popełnionych czynów, myśli i zaniedbań. Zadaniem spowiednika jest pomóc. A że przy okazji zobaczę majtki z figlarnym serduszkiem i kępę włosów porastających łono... A kto ma zobaczyć, jak nie proboszcz?
Oczywiście laicy mają na ten temat odmienną opinię. Ale co laicki odmieniec może wiedzieć o drodze do zbawienia, jeśli neguje nawet samo istnienie duszy? No, niech już sobie ma tę opinię, skoro musi, ale niechże się z nią nie obnosi, bo się tylko kompromituje. Prawda, niedostępna dla ignoranta małej wiary, jest taka, że ja muszę sprawdzać ten stan owłosienia. To nie jest żadne widzimisię duszpasterza, tylko obowiązek! Jak inaczej mam skontrolować, czy młoda osoba słucha pilnie kazań i uczestniczy w rekolekcjach? A tak, zerknę i wiem natychmiast: jeśli przykłada ostre narzędzie do żywota, znaczy, że nie słucha.
Pomagam. Rozszerzam szparę, rozsuwając fałdy na boki. Kciukiem masuję
.
— Usiądź teraz, proszę, na moich kolanach — mówię. — Tę białą koszulę, co masz na sobie, zapewne długo prasowałaś. Rozepnij zatem guziki i powieś ja na krześle, żeby się nie pogniotła.
Lucynka się waha, ale z pokorą wykonuje polecenie.
Podkreślam raz jeszcze: natchniony tembr głosu to podstawa. Mam nadzieję, że dyktafon w kieszeni sutanny dobrze się sprawi. Ksiądz biskup wymaga nagrań idealnych technicznie. Nie dla siebie osobiście. On sam spowiedzi niewiast nie słucha. Dla wielkiego dzieła. Tylko doskonałe nagrania daje się spieniężyć. A dzieło świętego ...
... Cyryla, oczko w oku biskupa, pochłania dużo pieniędzy.
Lucynka siada na mnie okrakiem. Mimochodem podwijam sutannę. Ale zdziwione dziewczę! Jak każde za pierwszym razem. Myślała naiwnie, że proboszcz ma pod sutanną laickie spodnie i bokserki. Albo i slipy do pływania. Ludzie to mają czasami naprawdę dziwne pomysły.
— Nie bój, się Lucynko. To taka sama część ciała jak każda inna. Doświadcza mistycznego uniesienia z taką samą intensywnością jak serce i naczynia krwionośne. Zajrzyj w głąb siebie! Ty też doświadczasz w tej chwili łaski uniesienia duszy. Podziękujmy Panu. Amen. — Teraz muszę mocno chwycić za biodra. Zakleszczyć w garściach. A szerokie ma łania bioderka, jest za co łapać. Pomogę jej przyjąć wygodną pozycję.
— Amen — odpowiada bez zastanowienia.
Kropidło trafia w wąski tygiel. Szoruje po krawędzi... Stop! Trzeba jeszcze załatwić ostatni drobiazg.
— No, odwieś ją na krzesło — mówię — żeby się nie pogniotła.
Dziewczyna waha się jeszcze. Boi. Ma uroczo zatroskaną minę. Powtarzam polecenie. Łania wstaje i w końcu spełnia prośbę.
Wraca na moje kolana. Siada bokiem, ze zwartymi udami. Przyzwalam na ten gest fałszywej skromności. Fałszywej, bo ksiądz to nie jakiś młokos, żeby się wstydzić. Spowiedź nie schadzka, nikt cnoty nie splugawi.
— Jeszcze biustonosz — mówię, przesuwając palcem po plecach wzdłuż paska.
Teraz już nalegam, by usiadła przodem. Ach, jakie piersi! Dorodne. Bonus dla duchownego. Pobawię się minutkę. Pan Bóg wybaczy staremu słudze ...