Vagabunda
Data: 04.07.2020,
Kategorie:
funfiction,
lara croft,
tomb raider,
przygoda,
Autor: starski
... pałatkę, zamknąłem oczy i padłem.
Śniłem dziwny sen; jeden z tych, w którym jest się świadomym, że sytuacja jest surrealna, ale automatycznie akceptuje się tę rzeczywistość, zwłaszcza, gdy nam się ona podoba, a mi podobała się bardzo. Biegłem za uciekającą przede mną, w głębokiej trawie Larą. Ona, co jakiś czas odwracała się, posyłając mi przez ramię kuszący uśmiech. Ja, z największym wysiłkiem, brnąłem przez trawę tak gęstą, że każdy krok był prawdziwą próbą. Gdy udawało mi się wyrwać z zarośli i skoczyć choćby o kroczek do przodu, Ona zwalniała, jakby wpadała w tryb zwolnionego tempa. To mobilizowało mnie jeszcze bardziej i zachęcało do wzmożonego wysiłku. Odwracała się wtedy i zrywała strzępy spodenek, jakby były zrobione z mokrego papieru. Było to swego rodzaju zachętą i nagrodą dla mnie. Już wkrótce biegła, świecąc gołym tyłkiem. Doganiałem ją i już widziałem dokładnie gęsią skórkę, falujących przede mną mokrych pośladków i przyklejone do nich źdźbła trawy. Wyciągnąłem dłoń, żeby złapać ją za koszulkę ale ta też, jak mokra bibuła, została mi w dłoni. Wtedy zatrzymała się i spojrzała na mnie spod zmarszczonych brwi. Podświadomie wiedziałem, że tak naprawdę wcale nie ma nic przeciwko temu, nie mogłem tylko dać po sobie poznać, że o tym wiedziałem. Patrzyłem, jak odwraca się do mnie, powoli, bardzo powoli. Wykonywała ten energiczny gest, w bardzo zwolnionym tempie. Jej warkocz unosił się i odpływał na bok. Ramię zwracało się w moją stronę i już dostrzegałem profil ...
... pełnej piersi, gdy nagle, ktoś potrząsnął mnie za łokieć. Nie była naga. Piersi, wciąż ściśnięte koszulką, bujały się nade mną, prezentując zaledwie obiecującą szparę między nimi. Spojrzałem z wyrzutem. Lara zmierzyła mnie dziwnie, ale najwidoczniej pojęła, że tkwię w jakimś sennym majaku. Ku mojemu rozczarowaniu, pojąłem to i ja. - Pobudka – szepnęła z uśmiechem. - Podskoczyłem jak oparzony. Nie mogłem się zerwać, ze względu na fizjonomiczne dowody podniecenia. Zagarnąłem śpiwór i obróciłem się na bok.
- Mieliśmy szczęście – mówiła, grzebiąc w worku. Nie zwracała na mnie uwagi – Trafiliśmy bezbłędnie. - Przez rozchyloną połę namiotu, wśród zarośli i gałęzi, mogłem dostrzec rozjaśnione świtem niebo.
- Miałaś mnie obudzić... - wymamrotałem.
- I tak nie mogłabym zasnąć – odpowiedziała, wydobywając i zapalając niewielką latareczkę. - Byłam zbyt podniecona. Wyczuwałam, że to właściwe miejsce i jak się okazuje, wcale się nie myliłam. - Podniosłem się do pozycji siedzącej, ale nie było mi lepiej. – A tamci? – zagadnąłem.
- Są dokładnie po drugiej stronie – wskazała gdzieś palcem. - Mamy przewagę i musimy ją wykorzystać. - Z większego worka wyjęła mały brązowy plecak, paczkę prezerwatyw i niewielkie radyjko.
- A cały sprzęt? – zapytałem raczej smętnie.
- Wszystko w śmigłowcu, ale nie przejmuj się. Nie ruszą go. To nie są zwykli złodzieje. A na razie, będziemy musieli zadowolić się tym – Pokazała własny, wydobyty z worka sprzęt.- To niewiele, ale musi wystarczyć.
- ...