1. Vagabunda


    Data: 04.07.2020, Kategorie: funfiction, lara croft, tomb raider, przygoda, Autor: starski

    ... Okay. - odpowiedziałem, przetaczając się z boku na kolana. - A czego chcą ci ludzie
    
    - Chcą mnie ubiec. - Odpieczętowała paczkę prezerwatyw. Zaatakował nas zapach gumowych truskawek. Kolejno zapakowała w nie latarkę, telefon i pojedyncze flary.
    
    - Ubiec cię z odkryciem?
    
    - Dokładnie. - Zaciskała uważnie każdy pakunek. - Nasi sponsorzy rywalizują ze sobą.
    
    - Do tego stopnia? - wygramoliłem się z namiotu, wciąż ukrywając wstydliwy problem. - Nie lepiej byłoby zjednoczyć siły?
    
    - To się zdarza, czasem – Kątem oka dostrzegłem, że zdejmuje wojskowe buty – Ale nie tym razem – kontynuowała, ściągając też skarpety.
    
    - Muszę iść za potrzebą – zameldowałem
    
    - Nie odchodź daleko – odpowiedziała – Przebieram się i ruszamy.
    
    Nie odszedłem daleko. Wrażenie, że jestem obserwowany nie opuszczało mnie ani na chwilę. Zdawałem sobie sprawę, że te zarośla były tylko niewielkim strzępkiem lasu, mimo to, dzicz budziła we mnie lęk. Bez wątpienia byłem mieszczuchem. Gdy wróciłem, zastałem ją gotową. Miała na sobie turkusowy podkoszulek, spod którego wystawały ramiączka sportowego topu. Te same spodenki i szeroki, wojskowy pas. Na mój widok zarzuciła na ramię wysłużony, skórzany plecaczek. Ja nie miałem ani sprzętu do przygotowania, ani stroju bardziej odpowiedniego od tego na sobie. Co raz bardziej za to, rosło we mnie przekonanie, że nie powinienem był wcale znajdować się w tym miejscu. Lara zerknęła na zegarek.
    
    - Jeśli jesteśmy gotowi, nie ma co marnować czasu– rzuciła. Kiwnąłem ...
    ... tylko głową. Ona, rozkładając szybkim gestem wspornik namiotu, położyła go płasko i przykryła przygotowaną wcześniej gałęzią. Uśmiechnęła się do mnie i ruszyła, podniecona jak mała dziewczynka.
    
    Przedzieraliśmy się przez krzaki, co nie było wcale prostą sprawą. Lara co jakiś czas zatrzymywała się, zerkała na zegarek, w którym domyślałem się, miała GPS. Rozglądała się dookoła, a także w górę, w korony drzew, z których obserwowały nas zaciekawione, rozśpiewane ptaki. Nie miałem pojęcia czego szukamy, na co trzeba było zwracać uwagę lub czego spodziewać się w tym gąszczu. Słońce przedzierało się już przez chaszcze i miałem przeczucie, że czeka nas raczej ciepły dzień. W wkrótce to łażenie przez krzaki, okazało się męczące. Odgarnianie gałęzi, potykanie się o wszystko i opędzanie od obudzonych owadów, które zdawały się lądować na ludzkiej skórze nie tylko po to, żeby gryźć czy ssać, ale także ze zwykłej ciekawości.
    
    Nagle spostrzegłem, że jestem sam. W kilka sekund, opędzając się od much, straciłem z oczu moją przewodniczkę. Z początku stanąłem zamurowany nasłuchując. Potem, wraz z rosnącym lękiem skoczyłem do przodu i o mały włos na nią nie wpadłem. Kucała badając coś na ziemi.
    
    - Ostrożnie – powiedziała tylko. - Widzisz? - Nie widziałem nic, ale chyba nie interesowała jej moja ewentualna odpowiedź. Uniosła wydobyty skądś duży nóż i wskazała na korony drzew. - Wyraźny plac – dodała. - I to – Zakręciła ostrzem, wskazując podłoże. Nie wiedziałem czy mam udawać, że wiem o co ...
«12...111213...77»