Vagabunda
Data: 04.07.2020,
Kategorie:
funfiction,
lara croft,
tomb raider,
przygoda,
Autor: starski
... po angielsku. Jedna z głów odchyliła się do tyłu. Teraz w świetle dnia, dojrzałem młodą twarz jakiegoś mężczyzny.
- Tutaj są! - krzyknął do kogoś na zewnątrz – Siedzą w dziurze!
- Jak się nazywasz – zapytał ten drugi, zdecydowanie starszy od poprzedniego, wciąż gapiąc się w dół. Nie miałem gdzie się ukryć, ani zbiec, jeśli nie do wody. Zdawało się, że nie dostrzegał Lary w półmroku. Ona nie odezwała się też ani słowem.
- Rozumiesz co do ciebie mówię? – nie poddawał się nieprzyjemny jegomość. Kiwnąłem tylko głową. Ten młodszy odszedł i słyszałem jego głos na górze.
- Bo już myślałem, że będę musiał tam do ciebie zejść – zaśmiał się znowu tamten. Lara popatrzyła na mnie porozumiewawczo i skinieniem wskazała plecak, a potem wodę. Mogłem udawać, że nie zrozumiałem, ale wiedziałem doskonale, że nie było na to czasu. Założyłem go sobie na ramię i usiadłem na krawędzi półki, nogi spuściłem do wody.
- Wybierasz się gdzieś, włóczęgo? - odezwał się obcy. Postanowiłem go zignorować. Zsunąłem się w zimną toń. Dzięki podtrzymującej mnie Larze, udało mi się nie zanurzyć głowy.
- Hej, ptaszki zwiewają! - krzyknął człowiek o nieprzyjemnym głosie.
- Umiesz nurkować? - zapytała, podtrzymując mnie pod ramiona. Kiwnąłem głową. Umiałem pływać jako tako pod wodą. - To całkiem krótki odcinek – powiedziała z uśmiechem. - weź kilka głębokich oddechów. Wstrzymaj ostatni i płyń za mną. Zapalę flarę, daj mi plecak.
- Hej, są tu oboje! - pieklił się facet na górze. Trząsłem się ...
... trochę, miałem nadzieję, że ona pomyśli sobie, że to z zimna. Odetchnąłem kilka razy i wstrzymałem duży haust. Lara zanurzyła się, a ja dałem nura zaraz za nią. Widziałem doskonale światło i migające przed moją twarzą podeszwy. O mały włos nie dostałem kopniaka w czoło, ale wolałem trzymać się bardzo blisko. Spostrzegłem jak wpływa w czarny prostokąt w ścianie. Flara rozświetliła wnętrze wąskiego korytarza. Musiałem złapać jego górną krawędź, żeby nie zostać wyparty przez wodę. Gdy wpłynąłem do środka, ogarnął mnie paniczny lęk. Jeśli przeceniła moje możliwości i nie wzięła pod uwagę, że zostało mi naprawdę niewiele powietrza w płucach? Ja nie byłem atletą jej pokroju. Obawiałem się, czy zdawała sobie z tego sprawę. Przebierałem rękami z całych sił. Odpychałem się od śliskich ścian tunelu. Nie było już odwrotu. Nagle, spostrzegłem jak wybija się do góry i znika za niewidoczną dotąd krawędzią. Byłem tuż za nią. Też odbiłem się od podłogi i zaraz wystrzeliłem na powierzchnię. Wybuchłem niemal histerycznym śmiechem, gdy tylko pojąłem, że znów oddycham powietrzem.
- Dobra robota – pochwaliła mnie, również się uśmiechając. Pomogła podciągnąć się do krawędzi i wyleźć na wilgotną posadzkę. Flara zgasła, gdy oboje wyszliśmy już z wody. Zapaliła kolejną. Zobaczyłem pomieszczenie wielkością podobne do poprzedniego z tą różnicą, że tutaj, sufit zapadł się w dużej części. Przez wyrwę w sklepieniu, wraz z korzeniami drzew, wdzierało się sporo światła. Na jednej ze ścian, na wysokości ...