Vagabunda
Data: 04.07.2020,
Kategorie:
funfiction,
lara croft,
tomb raider,
przygoda,
Autor: starski
... zawinięte teraz w sportowy biustonosz, zamknęła w plecaku. Pozostała w turkusowej koszulce.
- Ta wyschnie szybciej – dodała i zarzuciła plecak z powrotem na ramiona.
- W sąsiedniej komnacie jest krypta główna. Nie łatwo było odsunąć płytę nagrobną – powiedziała poprawiając pas - Zwłaszcza, że zabezpieczała ją sprytnie zaprojektowana dźwignia. Zajęło mi to trochę czasu.
- Rozumiem – wydukałem, przyglądając się jak skacze i wspina się zręcznie na ponad dwumetrową krawędź.
- Podciągnę cię – Uklękła i wyciągnęła dłoń. Nie było wcale łatwo, ale udało mi się do niej dołączyć. Nie spodziewałem się, że przyjdzie mi buszować po grobowcach i wspinać się na takie parapety. Chyba nie zdecydowałbym się na tę wyprawę, wiedząc co mnie czekało, a co jeszcze mogło się tu wydarzyć...
Zwężający się korytarzyk piął się lekkim skosem. Lara szła pierwsza. Nie zapalała już flar. Zarówno zza naszych pleców, jak i z górnego wylotu, ku któremu brnęliśmy, sączyło się delikatne światło. Zgadywałem, że i tam strop mógł ulec zawaleniu. Zastanawiałem się jak owe dziury wyglądały tam, na powierzchni. Że też nikt dotąd nie napatoczył się na to wszystko.
Sufit opadł drastycznie i musieliśmy skradać się na kolanach. Lara zatrzymała się gwałtownie. O mały włos nie zderzyłem się z wypełniającymi mi widok spodenkami. Odwróciła się i położyła palec na ustach. Poszliśmy dalej.
- Ostrożnie – powiedziała szeptem, dochodząc do krawędzi. - Będzie dosyć wysoko, a bezpośrednio pod wylotem jest ...
... pułapka na złodziei. Najlepiej jak zawiśniesz, a potem, odbijesz się trochę do tyłu. - Zademonstrowała co miała na myśli – Taki skok do tyłu może wydać się trudny, ale nie bój się, dasz radę. - Uraczyła mnie uśmiechem, po czym tak jak mówiła, odepchnęła się dłońmi i nogami od ściany. Patrzyłem jak ląduje miękko na posadzce. Spojrzałem w dół i dostrzegłem otwory pod ścianą. Spodziewałem się jakichś kolców czy innych sideł ale były to zwykłe, prostokątne dziury. Domyśliłem się, że upadek na tak nieregularną powierzchnie z powodzeniem mógł skończyć się zwichnięciem lub złamaniem nogi albo i dwóch. Zawisłem na krawędzi jak ona poprzednio i pchnąłem. Wrażenie było straszne, ale lot na tyle krótki, że nie zdążyłem ani zbytnio się przestraszyć, ani zrobić sobie krzywdy.
- Świetnie – Pochwaliła mnie klepnięciem w ramię. Rozejrzałem się dookoła. Tutaj też, z sufitu zwisały korzenie, rosnących na powierzchni drzew. W sklepieniu, tu znacznie niższym, była spora, nieregularna wyrwa. Na środku niewielkiej salki, w połowie oświetlona promieniami słońca, stała jakaś kamienna konstrukcja. Między zakrywającymi ją płytami, tkwił świeżo ułamany, gruby konar. Lara rzuciła mi niewinne spojrzenie.
- Powinniśmy dać radę się wspiąć – zagadnęła, wskazując na zwisające pnącza – Musiałam się nieźle natrudzić żeby odłamać choćby ten jeden kawałek. - Podszedłem do katafalku, ale nie dojrzałem nic w ciemnej szparze. Za to ze ściany, sięgając głową aż ku skąpanemu w cieniu sklepieniu, patrzyła na mnie ...