Vagabunda
Data: 04.07.2020,
Kategorie:
funfiction,
lara croft,
tomb raider,
przygoda,
Autor: starski
... mogli pojawić się pozostali bandyci.
- Spokojnie – powiedziała, widząc, że cały się trzęsę. Wreszcie mi się udało.
- Pomóż mi, jestem trochę pijana – szepnęła uśmiechnięta. Pomogłem jej wstać. Podałem spodenki.
- Czy ten sukinsyn mnie zgwałcił? - zapytała pod nosem, macając zmoczone krocze.
- Nie. Niezupełnie – wydukałem. Jeszcze zanim zapięła do końca spodenki, sięgnęła po nóż. Wsunęła go za pasek i przeszukała spodnie Meksykanina. Wyjęła zgniecione w niechlujne kulki banknoty i niewielki szwajcarski scyzoryk. Przyjrzała mu się, po czym wcisnęła do kieszeni.
- Spadamy – rzekła w końcu. - Strasznie tu śmierdzi moczem.
- Wiesz jak stąd wyjść? - zapytałem z nadzieją w głosie.
- Nie. Jestem tu pierwszy raz, ale zakładam, że oni będą wiedzieli – powiedziała spokojnie.
Spojrzałem za jej wzrokiem i jęknąłem mimowolnie. Z korytarza wyszli ludzie w zielonych kombinezonach, Manolo i koledzy. Było ich pięciu, każdy uzbrojony w broń automatyczną. Rozstąpili się, przepuszczając siwego, poznanego na lotnisku dziadunia. Razem z nim szedł Rogeiro.
- Panno Croft – zaczął z żalem dziadunio. - Pani nie może nas jeszcze opuścić.
- Zdaje się, że nie tak się umawialiśmy – Lara ułożyła dłonie na biodrach, ja nie wiedziałem jak powinienem się zachować.
- Oczywiście, że nie – zgodził się staruszek. Wciąż miał na sobie tę hawajską koszulę i krótkie spodnie w bananowy deseń. - Ale sama pani wie, że nie zawsze można polegać na ludziach, nawet na tych, którym się ...
... płaci. - Był, lub świetnie grał tę rolę, zatroskany i przybity. - Roger ostrzegał mnie, a ja... Moja wina, nie przywiązałem odpowiedniej wagi do jego uwag. moja droga, nie wiem jak błagać cię o przebaczenie.
- Nie zależy mi na błaganiu – odpowiedziała twardo.
- Ale mi zależy na przebaczeniu – ripostował starszy gentlemen. Lara fuknęła pod nosem.
- Jakkolwiek – ciągnął - nie możemy zaniechać teraz wszystkiego i zmarnować lat pracy, przez jeden nieprzyjemny incydent, zgodzisz się ze mną chyba. - Zamilkł. Nie odzywał się nikt. Zarówno starzec jak i Rogeiro wpatrywali się w nią jak w wyrocznię. Nie udawałem nawet, że rozumiałem o czym mowa.
- Zgadzam się – powiedziała wreszcie. Na twarzy dziadunia rozkwitł niemalże młodzieńczy uśmiech. Rogeiro wydał mi się raczej niepocieszony. Pozostali, uzbrojeni ludzie, wiedzieli chyba o wszystkim tyle co i ja. Zastanawiało mnie co stało się zresztą bandy Pedrosy. Czy już ich schwytano i zamknięto, czy nadal ukrywają się gdzieś, stanowiąc zagrożenie.
- Chcę, żeby mój przyjaciel Ruben brał udział w rytuale – wtrąciła niespodziewanie Lara, kładąc mi dłoń na ramieniu. Starzec zgodził się skinieniem bez wahania, nawet na mnie nie patrząc. Rogeiro zmierzył ją za to surowo.
Z podziemi trafiłem do gościnnego pokoju na powierzchni. Okazało się, że nad jaskinią znajduje się bajeczna willa, z basenami, ogrodami i pewnie ze wszystkim co tylko można sobie wymyślić. Nie miałem wprawdzie okazji na zwiedzanie, oceniałem na podstawie widoków z ...