1. Vagabunda


    Data: 04.07.2020, Kategorie: funfiction, lara croft, tomb raider, przygoda, Autor: starski

    ... własnej reakcji, bo jej pieszczota stała się bardziej zdecydowana. Zerknąłem dokładnie w chwili, gdy na naprężony, fioletowy łeb, wsunęły się lekko rozchylone usta. Nie zdołałem powstrzymać jęknięcia. Spojrzała na mnie, zaabsorbowana tym co robiła. Zakryłem twarz dłońmi, jakby raziło mnie jej spojrzenie. Patrzyłem jednak nadal i czułem, przede wszystkim czułem, co działo się z tą częścią mnie samego, którą teraz kontrolowała ona. Wessała go i ścisnęła, zarówno ustami, jak i dłonią. Zgrała te ruchy ze sobą, a ja czułem pieszczotę, jakiej nigdy nawet sobie nie wyobrażałem. Jedyna kobieta, z którą byłem, nie godziła się na branie mi go do ust. Mówiła, że nie znajdę laski, która da radę. Najwidoczniej przesadzała. Musiałem na to popatrzyć. Musiałem przekonać się, jak to wygląda. Jęknąłem coś, słowa bez większego składu. Patrzyła na mnie, a jej oczy wyraźnie się uśmiechały. Błysnęło i trzasnął grom. Wypuściła lśniącego, nabrzmiałego ptaka – Chcesz skończyć mi w ustach? – zapytała, nie przerywając pieszczoty dłonią. Wchłonęła znów, jeszcze głębiej i ostrzej i... Nie zdążyłem odpowiedzieć. Zaskoczona, ale wcale nie wypłoszona, przytrzymała go, ścisnęła i dotrzepała do końca. Musiałem oprzeć się o jej głowę. Chyba krzyknąłem. Zadziwiało mnie jak doskonale wiedziała co robić, by jeszcze bardziej spotęgować eksplodujący we mnie orgazm. Miałem wrażenie, jakby mój ptak, wbity w jej usta, był obciągany i ssany w tym samym momencie. Ryknąłem, uginając kolana, w daremnej próbie wbicia go ...
    ... jeszcze głębiej.
    
    Dopiero, gdy zwiotczał, przestał pulsować i pluć, pozwoliła mu wychylić się z powrotem na świat.
    
    Znów zawahałem się i nie zdołałem wydusić ani słowa. Dostrzegłem jej rozbawione oczy w kolejnym blasku burzy. Otarła usta czubkami palców. Za jej plecami, dziewczyna w seledynowej koszulce ssała kutasa szamanowi. Podobnie jak ona, inne. Nie widziałem dokładnie, ale zdawało mi się, że stłoczeni w szałasie ludzie, dzielili się na tych klęczących i tych nie. Przysiągłbym, że nie wszystkie klęczące postacie były płci żeńskiej.
    
    - Mam nadzieję, że od dziś nie poprzestaną na tej praktyce – Lara uśmiechnęła się wstając – Inaczej, grozić im będzie ekstynkcja.
    
    Piorun uderzył gdzieś bardzo blisko. Zamarłem. Doskonale słyszalny trzask walącego się drzewa, przebił jednostajny szum deszczu. Ktoś na zewnątrz krzyknął, zaraz dołączyły kolejne głosy. Ja stałem oniemiały. Lara pobiegła do wyjścia. Zabawiający się przed chwilą tłumek, rozpierzchł się w jedne j chwili.
    
    Kiedy wreszcie wygramoliłem się z szałasu, ulewa nie była już tak intensywna, a minutę potem, jedyną spadającą wodą były krople spływające po liściach. Na obrzeżu obozu płonęło potężne drzewo. Właściwie jego połowa. Druga, leżała na ziemi, jakby przecięta wzdłuż laserem. Tubylcy, zebrani w bezpiecznej odległości, kontemplowali ten majestatyczny widok. Gdzieś w prześwitach gałęzi i chmur, różowiło się niebo. Poczłapałem bliżej, ślizgając się na rozmytym podłożu.
    
    - Są tacy prymitywni, a jednak nikt nie ...
«12...656667...77»