Vagabunda
Data: 04.07.2020,
Kategorie:
funfiction,
lara croft,
tomb raider,
przygoda,
Autor: starski
... zbudował szałasu pod tym, najwyższym drzewem – odezwała się, wpatrzona w dymiący pień Lara. Płomienie powoli niknęły, duszone parą z wilgotnej kory. - Było znacznie wyższe od pozostałych. - Pociągnęła łyk z wydrążonej w kołku butelki i podała ją mnie.
Woda była słodka i chłodna.
- Prawdopodobnie to dzięki temu nie gryzą nas moskity – powiedziała, wskazując naczynie. - Ominąłem wzrokiem, sterczące spomiędzy rozpuszczonych włosów piersi i powąchałem napój. Miał ledwo wyczuwalną, rośliną woń. - Muszę iść na stronę, pójdziesz ze mną? - zapytała.
- Jasne. - Rozejrzałem się. Po wypalonym pniu, to nadal my byliśmy atrakcją numer jeden.
Odeszliśmy w zarośla. O dziwo, nikt nas nie śledził. Stałem na "straży", gdy Lara załatwiała swoje sprawy. Potem rzuciła tylko: "Chodźmy nad rzekę" i ruszyła w gąszcz.
Dżungla urwała się niespodzianie i za szpalerem drzew dostrzegłem sunącą żółtą wodę.
Zeszliśmy po piaszczystej skarpie nad sam brzeg.
- Krokodyle, piranie? - zapytałem niby żartem.
- Może bardziej przejmowałabym się obecnością stworzeń takich jak wandelia – odpowiedziała z uśmiechem - Nie sikaj w wodzie – dodała i rzuciła się w toń szczupakiem.
Nie wiedziałem o czym mówiła, ale na wszelki wypadek wysikałem się na brzegu. Dopiero gdy wlazłem po pas, uświadomiłem sobie, że właściwie nie miałem ochoty na kąpiel. Woda była zadziwiająco ciepła, zanurzyłem się bardziej z powodów higienicznych, niż dla przyjemności. Lara, w rzece po szyję, prała szorty. ...
... Poszedłem w jej ślady.
- Myślisz, że Rogeiro jest już w drodze? - Zagadnąłem. Nie przerwała swego zajęcia, nie podniosła nawet wzroku. Była spokojna i zamyślona. Myślałem z obawą o tym co stało się w szałasie.
- Nie wiem – odpowiedziała jakby z opóźnieniem. - To całkiem możliwe. Tak samo jak możliwe jest, że chce mnie ukarać i nie pojawia się celowo.
- Była burza, może dlatego... – Próbowałem go usprawiedliwić, sam nie wiem dlaczego.
- Możliwe – Zastanawiałem się, czy rzeczywiście było jej to obojętne, czy tylko się zgrywała.
- Jakie są perspektywy, jeśli się nie pojawi?
- Co masz na myśli? - Przerwała wykręcanie spodenek i pozwoliła im unosić się na wodzie przed sobą.
- Co nas czeka? Jakie mamy szanse na powrót? - Miałem świadomość, że mogłem brzmieć trochę histerycznie. Czego właściwie od niej wymagałem?
- Roger się pojawi. - Uśmiechnęła się po swojemu, połową ust. - Wyłowiła tonące szorty z wody i uderzyła nimi o powierzchnię. - Po prostu się ze mną droczy. - Wstała, rzuciła mi spodenki i wzięła się za wykręcanie włosów. Patrzyłem na nią, nagą, stojącą nie dalej niż o dwa kroki. Żółta woda obmywała jej muskularne uda tuż poniżej zarostu. Włosy odrastały już po bokach przystrzyżonego wcześniej prostokąta. powoli odbijały tereny pachwin. Pojawiły się też pod pachami. Wyglądała jak dzika pantera, jak komiksowa postać super bohaterki, w wersji dla dorosłych. Uśmiechnęła się do mnie i wyszła na brzeg. Musiałem mieć zabawny wyraz twarzy. Było już całkiem ...