Vagabunda
Data: 04.07.2020,
Kategorie:
funfiction,
lara croft,
tomb raider,
przygoda,
Autor: starski
... wykrztusić.
- Rozumiem.
Namioty rozstawiły się prawie same. Po odblokowaniu elastycznych konstrukcji, złożone zawiniątka zamieniły się w niewielkie kopuły. Trzeba było tylko przytwierdzić je do podłoża. Uporaliśmy się z tym w kilka minut, dzięki jej wskazówkom oczywiście.
Ja rozpalę ogień – powiedziała. - Ty... Patrz sobie w gwiazdy. Nie ma prysznica, nie ma internetu, ale jest to – Wskazała na niebo. - I zaraz zjemy kolację. Nie udało nam się zrobić zdjęć, ale zajmiemy się tym z samego rana.
- A co my właściwie mamy tu fotografować? Nie wiem czy coś przeoczyłem po ciemku, ale nie widziałem nic, oprócz trawy i drzew.
- Nic nie przeoczyłeś, w takim razie – Uśmiechnęła się. - Szukaliśmy właśnie drzew w trawie. - Wiedziałem, że nie widzi dokładnie mojej twarzy, ale chyba milczeniem dałem jej wyraz zupełnego braku zrozumienia.
- Szukamy geoglifów – powiedziała, podpalając kupkę suchej trawy, pod stertą pozbieranych patyczków.
- Słucham?
- Tydzień temu, do jednego z moich znajomych, dotarły głosy, że na tej równinie odnaleziono coś, co wygląda na geoglif.
- Ale co to takiego jest?
- Geoglif?
- Tak.
- Forma, narysowana figura lub zmodyfikowana w jakiś nieprzypadkowy sposób natura. Coś, co ma kształt lub ślad ingerencji ludzkiej.
- Aha, coś jak w Cusco? - Wskazałem palcem jej koszulkę.
- Dokładnie. - Rozdmuchała płomień i dorzuciła grubsze gałęzie, których nie brakowało dookoła.
- I odkryto je tutaj?
- Tak. Ktoś znalazł je, ...
... studiując najzwyklejsze, dostępne wszystkim widoki satelitarne.
- Nikt wcześniej tego nie dostrzegł?
- Nie. - Sięgnęła do swojego namiotu i wydobyła z niego cienki śpiwór. Usiadła na nim i wyjęła z plecaka niewielki terminal. Światło monitora rozbłysło błękitem. - Popatrz – Podała mi komputer.
Na zdjęciu widoczne były zielone pola, przecięte regularnymi kręgami, na krawędzi których, rosły krzewy i drzewa. Fotografie robione były ze śmigłowca, albo dronem.
- Dotychczas znaleziono dwanaście – mówiła – Jest ich znacznie więcej, ale te, których szukamy my, są inne. Należą do innej grupy. Choć na pierwszy rzut oka niczym nie różnią się od pozostałych.
- Rozumiem – powiedziałem trochę na wyrost. - I tutaj jest kolejny?
- Tak. Powinien być dokładnie tam, gdzie te drzewa – wskazała kontur ledwie rysujący się na ciemnym niebie. - Nie mogę się doczekać, żeby to potwierdzić.
- I co z nimi?
- Jeśli uda nam się potwierdzić istnienie następnego geoglifu z tej grupy, skompletujemy serię, która, mówiąc w uproszczony sposób, da nam pewien rodzaj mapy. - Lara, absolutnie nie wydawała się urażona moją ignorancją. Kiwnąłem głową. Przerzuciłem kolejne zdjęcie. Zaskoczył mnie widok czegoś, co najwyraźniej było jakimś stylizowanym artefaktem i co bezwzględnie przypominało waginę. Chyba dostrzegła mój wyraz twarzy. Zerknęła na monitor.
- To Dzukenna. Atrybut K'ali, gruzińskiej bogini płodności.
- Jakiej?
- Gruzińskiej. Właściwie mowa tu o antycznym szczepie, zamieszkującym ...