1. Biurowiec, cz. 1.


    Data: 22.06.2019, Kategorie: Brutalny sex Autor: Tomnick

    ... proszę – poważnie skinął głową. – Niech pani nie otwiera. Nie warto – prychnął, lekceważąco machając ręką.
    
    Zaskoczona podniosła głowę i utkwiła pytający wzrok w pracowniku. Nawet nie miała zamiaru otwierać. Skąd...
    
    – Same pornosy – Maciej lekceważąco wzruszył ramionami. – Wymieniamy się z szefem. Przecież prawdziwych mężczyzn inne papiery nie interesują. No, chyba, że banknoty. Albo znaczki. Ale kto dzisiaj wysyła listy? Cóż, nie będę was dłużej zanudzał swoimi zwierzeniami. Do widzenia, panienki! – I już go nie było.
    
    Rozpromieniona Jagoda właśnie wyszła zza przepierzenia z pilniczkiem w dłoni, żeby zamienić z nim chociaż kilka słów, ale zobaczyła tylko samoczynnie zamykające się drzwi.
    
    *
    
    Za każdym razem, kiedy Maciej przysiadał na biurku pani Krystyny i wzdychał do niej, patetycznym tonem chwaląc jej urodę, urok osobisty, figurę i wybujały biuuust, co akurat nie było prawdą, od razu wiedziała, o co chodzi i przechodziła do rzeczy:
    
    – Skoro to takie pilne, może być pan u szefa, powiedzmy, za pół godziny? – Wiedziała, że zależało mu na kontakcie z szefem poza kolejką oczekujących.
    
    Tylko raz na jej pytanie zareagował bardzo oryginalnie. Ukląkł. Jak aktor z niemego filmu, przesadnym ruchem odrzucił głowę do tyłu i chwycił panią Krystynę za dłoń. Wtedy dostał klapsa po łapach, więc puścił jej dłoń i klęcząc z dłońmi złożonymi jak do modlitwy, zawołał szeptem suflera:
    
    – Och! Krystyno, zawsze sprowadza pani wszystko do pracy! A ja potrzebuję uczucia! ...
    ... Miłości!
    
    Niefortunnie po tym tekście z gabinetu nieoczekiwanie wyszedł dyrektor. Krystyna cały czas uśmiechała się. Maciej nie stracił rezonu. Spojrzał na zaskoczonego sytuacją dyrektora i wyjaśnił, że oto ta niewiasta odrzuca jego oświadczyny, zasłaniając się mężem!
    
    – Wyobraża pan sobie, dyrektorze?! Mnie odmawia! Mnie! – Prychnął z udanym oburzeniem, po czym wstał, otrzepał spodnie, poprawił krawat i stwierdził rzeczowym tonem: – Widzę, że pan dyrektor jest sam. Czy można? – i po jego skinieniu głową, szybko pomaszerował do gabinetu.
    
    Dyrektor jeszcze spojrzał na Krystynę. Ta nadal uśmiechnięta, machnęła lekceważąco dłonią i pokręciła głową, dając do zrozumienia, że to kolejny biurowy żart ich kolegi. Rozbawiony dyrektor bez słowa zamknął drzwi. Jagody akurat nie było, oboje też nigdy z nikim nie rozmawiali o tym zdarzeniu.
    
    Sekretarka darzyła Macieja dużą dozą sympatii. Pracowity, rzetelny, taktowny, z dużym i niekonwencjonalnym poczuciem humoru. Zamiast kwiatów, na ostatni Dzień Kobiet dostała od niego ogromnego czerwono-białego lizaka.
    
    – Największego w całym biurze – zaznaczył takim tonem, jakby dawał podwyżkę. Najbliższym współpracowniczkom kupił wtedy bukiet kwiatów, zaparzył herbatę i poczęstował pączkami z komentarzem: – Lubię, kiedy kobiety tyją na mój koszt.
    
    Tyle wystarczało, żeby polubić kolegę z pracy. No, i potrafił prawić komplementy.
    
    – Nawet ten mój... Ech, nieważne – westchnęła w duchu. Wolała teraz nie poruszać pewnych drażliwych tematów. – Po co ...
«12...4567»