Marzena – Jarmark bożonarodzeniowy
Data: 29.08.2020,
Kategorie:
Zdrada
wigilia,
święta,
żona,
Dojrzałe
Autor: pofantazjujmy!
... Najwspanialszym.
Pocałowali się. Przytulili. Zawirowali. Marzenie zakręciło się w głowie. W piruetach zawędrowali pod choinkę, ledwo o nią nie zahaczając. Młoda blondynka kątem oka patrzyła na swoje odbicie w bombkach. Wyglądała pociągająco, zmysłowo, i zdecydowanie niestosownie do okazji.
Marek rozpiął jej stanik. Pozwolił, aby opadł na ziemię. Czerwone ramiączko zahaczyło się jednak o gałąź choinki. Uśmiechnęli się frywolnie, widząc tę nową ozdobę. Mężczyzna ujął delikatnie pełne piersi swej żony i pocałował jej ciemne sutki. Pieścił biust, liżąc kuszący rowek. Całował jej szyję, uszko, policzki.
Ludzie w sąsiednich mieszkaniach śpiewali kolędy, a on całował się namiętnie z żoną i wsuwał dłonie pod jej seksowne figi. Mocno chwycił jędrne pośladki. Przyciągnął Marzenę do siebie. Spojrzała na niego wymownie. Uśmiechnęła się i odepchnęła.
Marek musiał się oprzeć o ścianę. Zachwiał się z emocji. Prawie nie chwycił się drzewka. Jego ukochana zsunęła się nisko i zabrała się do pieszczoty jego męskości. Jeszcze nigdy nie widziała penisa w odbiciu czerwonych i złotych bombek.
Mąż zamknął oczy. Jęknął z rozkoszy. Usta Marzeny zacisnęły się na jego żołędziu. Rodzina by go wyklęła. To świętokradztwo, to zło, to rozkosz. Marek spoglądał za okno, widząc mrugające u sąsiadów lampki choinkowe. Czy oni też już otwierają prezenty? Czy ktoś tej nocy dostał taką niespodziankę, jak on?
Jęknął raz jeszcze. Marzena była delikatna, zaskakująco biegła w takich pieszczotach. ...
... Mężczyzna starał się opanować. Przecież niekontrolowana reakcja popsułaby wszystko. Zniszczyłaby niezapomniane wspomnienie.
***
Marzena przebudziła się z letargu. Poczuła dziwny posmak w ustach… winny. Chciała wstać, jednak gdy gwałtownie podniosła głowę, pokój hotelowy zaczął wirować. Spojrzała w bok. Jej kochanek leżał zrelaksowany. Wsunął ramię pod szyję kobiety. Marzena instynktownie wtuliła się mężczyznę.
- Żałujesz? – szepnął Szczepan, lecz ona to durne, filozofujące pytanie zignorowała. Zamknęła oczy i wróciła do tamtej pamiętnej wigilii.
***
Marek położył nagą Marzenę na stole, wśród pierników, makowców, serników. Rozsunęła dłonie, zgarniając świerkowe stroiki i plastikowe bombeczki. Mężczyzna chwycił jej smukłe biodra i pociągnął zdecydowanie w swoją stronę. Przesunął dłonie na uda blondynki, rozsunął jej nogi i wszedł między nie. Oparł jedną nogę żony na swoim ramieniu. Przyłożył penisa do jej różowej, wilgotnej szparki. Spojrzał na jej nagie ciało, mieniące się wielobarwnie w blasku światełek choinkowych. Blondynka trąciła ramieniem kieliszek pełen czerwonego Pinot. Czekała, aż mąż w nią wejdzie.
Patrzyła mu w oczy, czując, jak ją rozpycha, jak ścianki jej wrażliwej cipki rozciągają się, a sztywny penis wdziera się coraz głębiej. Zacisnęła swoje czerwone usta. Jęknęła. Wygięła się na białym, pogniecionym obrusie, gdy poczuła męża tak głęboko, jak jeszcze nigdy. Rozpoczął się ich szalony taniec, w wyniku którego nie jeden talerzyk runął na podłogę. ...