Marzena – Jarmark bożonarodzeniowy
Data: 29.08.2020,
Kategorie:
Zdrada
wigilia,
święta,
żona,
Dojrzałe
Autor: pofantazjujmy!
... jak zareagować. Spojrzenie dr. Nałęcza przeszywało ją na wylot. Była zawstydzona, niespokojna. Mężczyzna nie rzucił się na nią, nie wziął jej w ramiona. Szeptał coś pod nosem. Odurzona alkoholem nie wsłuchiwała się w wypowiadane przez niego słowa, odbierała tylko melodię jego głosu. Niski tembr wywoływał u niej dreszcze, bardzo przyjemne uczucie.
- Za dużo mówisz… - odpowiedziała.
Nagle błękitny, aksamitny szlafroczek zsunął się z ramion Marzeny. Opadł na ziemię ukazując Szczepanowi kształtne kobiece ciało.
- Piękno w naturalnej postaci – odparł.
Jego słowa zawstydziły blondynkę. Zakryła przedramieniem swój biust. Spojrzała na mężczyznę spod długich, czarnych rzęs i podziękowała za komplement.
Choć to ona przekroczyła rubikon, niezachęcana przez mężczyzna, to jednak po tym kroku stała się zadziwiająco speszona, jakby wstydziła się swojego ciała, zaprezentowanego Szczepanowi. Z lękiem czekała na ocenę.
Schyliła się po szlafroczek, uzmysławiając sobie, jak idiotycznie się przed chwilą zachowała. Jednak gdy tylko się pochyliła, usłyszała głęboki, podniecający głos doktora Nałęcza.
- Bądź naturalna…
Zdziwiona podniosła głowę. On stanął obok. Zaskoczył ją namiętnym pocałunkiem. Marzena skrzyżowała ręce na piersi. Starała się od niego odseparować, ale mężczyzna śmiało pieścił jej pełne, różowe wargi.
Chwycił jej dłonie. Rozłożył. Zarzucił sobie na szyję. Chciał, aby blondynka go objęła, aby przywarła do jego torsu, okrytego śnieżnobiałą koszulą. Pocałunek ...
... stawał się soczysty, pociągająco namiętny. Szczepan nie odpuszczał. Kobieta oderwała od niego dłonie. Trzymała je przykurczone, gotowe do odepchnięcia kochanka. On nie przestawał jej całować, a ów manifestowany opór, ta nieśmiałość, rozpalały w nim żądze. Dr Nałęcz pragnął jej dojrzałego, kształtnego ciała, tak silnie do niego przylegającego. Czuł jej oddech. Czuł bicie jej serca. Pomału mięśnie Marzeny zaczęły się rozluźniać. Poddawała się kochankowi. Pozwoliła, aby poprowadził ją na stojącą opodal sofę.
Kręciło jej się w głowie. Świat wirował. Zauważyła, że drzwi do sypialni były otwarte, a nad dużym łóżkiem wisi lśniący żyrandol. Opadła na sofę. Przed oczami mignęła jej niewielka kamera na statywie, ta, o której psycholog opowiadał podczas spotkania na jarmarku. Pominęła jeden szczegół. Na kamerze świeciła się czerwona lampka.
Nałęcz usiadł obok Marzeny. Przytulił ją. Starał się ją uspokoić. Gładził jej policzki. Przesuwał dłoń po szyi. Kontynuował ten ruch, niżej… niżej… aż jego dłoń spoczęła na jej kształtnej piersi.
- Mówiłem Ci przy winie o moich badaniach. Zdrada towarzyszy nam od zawsze. Jest integralną częścią naszej osobowości. Zdradzamy pracodawców, zdradzamy jako konsumenci. Zdradzamy… jako małżonkowie…
Objął blondynkę ramieniem. Drugą ręką ścisnął jej policzki. Wpatrywała się w swojego ulubieńca, wciąż czując jak szumi jej w głowie wypite w nadmiernej ilości grzane wino. Jej wargi ułożyły się w dziubek. On zadawał jej pytania, niskim, hipnotyzującym ...