Mam na imie Matylda, cz 2 (ost)
Data: 14.09.2020,
Kategorie:
Trans
Autor: Konrad Milewicz
... partnerką, dziewczyną, mężem, boże jak mam zapytać?
- Nie mów mi pani, Karola jestem. - wychodzi zza lady kręcąc bioderkami – Mieszkamy razem jako współlokatorzy i prowadzimy to. - kręci ręką dookoła - W sumie ja prowadzę, a on bardziej pomaga. Namalował to paskudztwo na ścianie, zrobił oświetlenie… Za grosz talentu do pracy w kuchni.
- Ah! - przypominam sobie to imię - Byłaś damą w opałach, którą ratowali słonie piraci! - przypominam sobie
- Oh, dawne dzieje. - znów się uśmiecha – Na minionym wieczorze nasz Marcel grał jaskiniowca, który trafił do współczesnego supermarketu na zakupy. Pasował idealnie do tej roli z tym swoim prymitywnym zachowaniem. Ludzie oklaskiwali go na stojąco z łzami w oczach ze śmiechu. - aż żałuje, że tego nie widziałam – Oh, już jest. - wskazuje światła samochodu za oknem – Nie martw się, zaraz wszystko wyjaśnimy. Pozwolę Ci nawet użyć ostrych przedmiotów do bicia go, jak chcesz...
Znów się śmieje. Drzwi się otwierają i do środka przyprószony śniegiem wchodzi on. Niesie pod pachą jakiś średniej wielkości karton. Spogląda pierw na swoją znajomą, potem na mnie. Pierw wygląda na zdziwionego, a potem jego twarz rozjaśnia się szerokim uśmiechem.
- A jakaż to piękność nas nawiedziła. - mówi idąc w naszą stronę z owym kartonem
- Przecież cały czas tu jestem. - odzywa się Karola – Wytłumacz mi, czemu nagle przestawiłeś się na dzieci. Ile ona ma lat? Jedenaście? Dwanaście? Nie ma tak słodkich osiemnastolatek. - dźga go paluchem, gdy stawia ...
... na ladzie pudełko – Co jej naopowiadałeś? Że jeździsz jaguarem, namalujesz ją nago jako swoją muzę czy po prostu kupiłeś jej kilogram cukierków? - nie przerywa dźgania go – Jesteś okropny! Tylko mnie irytujesz! Iiiii….
- Oj, Karolciu… - odsuwa się od niej na bezpieczny dystans - Gdybym nim nie był, kto by płacił Ci za Netflixa, odtykał prysznic i zabijał pająki? - znów uśmiecha się do mnie – Musisz jej wybaczyć, mamy comiesięczną wizytę ciotki Irmy, a Karolka strasznie ją przeżywa. - mówi mi z uśmiechem – Jest rozdrażniona, ciągle marudzi na gorąco, nastrój jej się zmienia co chwile i pewnie już wyjadła mi lody z zamrażarki… Strach pomyśleć, co będzie dalej...
- Nie! - warczy na niego – Nie oczerniaj mnie przed gościem! - wskazuje na mnie palcem - Zresztą zjadłam tylko truskawkowe! Nie odpowiedziałeś na moje pytanie! To biedne dziewczę nie powinno być krzywdzone przez takiego potwora jak ty! To mały słodki cukiereczek, który...
Ta ich kłótnia... Patrze na to, wewnątrz tarzając się ze śmiechu. Oni się po prostu doskonale się bawią ze sobą, jakby rola „kobiety” i „mężczyzny” nie miała tutaj znaczenia, liczyła się jedynie dobra zabawa.
- Nie jestem prawdziwą dziewczynką. - mówię wreszcie, a wzrok Karoli pada na mnie, Marcel też się uśmiecha, gdy zaczynam się głupio śmiać, już nie mogąc się powstrzymać –
Przytulam się z całej siły do Marcela, czując, że tak powinnam zrobić. Ciągle się śmieje jakby ktoś mnie łaskotał. Czuje jego dłonie na plecach. Nie da się wymazać ...