Mam na imie Matylda, cz 2 (ost)
Data: 14.09.2020,
Kategorie:
Trans
Autor: Konrad Milewicz
... tych wspomnień, ale czy nie można budować nowych? Oni potrafią codziennie. Nie wstydzą się tego, jacy są. Cały świat był ich domem pani Wandy, gdzie pewnie codziennie czuli ból, ale też radość.
- Oh, a dasz się teraz zaprosić na kobiecy wieczorek relaksu? - mówi Karola wyraźnie uszczęśliwiona – Wreszcie nie będę musiała słuchać jego marudzenia, gdy pije kolejne piwo przed telewizorem. - unoszę wzrok do góry, a Marcel puszcza mi oko – Zrobimy sobie maseczkę z czekolady i obejrzymy najlepszy film świata z Johnem Deppem i Juliette Binoche. - tym razem dyskretnie kręci głową, bym się nie zgadzała – Widziałam to! Ja Ci nie marudzę, jak oglądasz żużel!
I chociaż początkowo zakładałam, że to będzie krótka, szybka wizyta, tylko się przywitać i pokazać, ale... Cholera, skoro umiałam się podnieść po tym wszystkim, to może powinnam wreszcie umieć przestać kłamać? Wstydzić? Oni są przecież tacy jak ja...
Ich mieszkanie tylko podkreśla, jak bardzo są odwrócone role. Karola w białym szlafroku i ręczniku w turban na głowie miesza w niewielkiej miseczce brązową maź pędzelkiem, której połowę już jej sama nałożyłam na twarz. Obok stoi oczywiście pudełko z lodami. Marcel, ubrany w białą koszulkę przez którą prześwitują wyraźniej jego piersi z przebitymi sutkami, czym wydaje się nie przejmować w naszej obecności, oraz krótkie spodenki o luźnych nogawkach siedzi w fotelu trzymając w ręku szklankę z piwem. No i jeszcze ja, z włosami upiętymi wysoko nad głowę gumką, chciałam je nawet ...
... zdjąć, ale Karola powiedziała, że nie muszę, w pożyczonej od niej koszulce z baraszkującymi kotkami, otulona ręcznikiem pod szyją, czekam, aż ze mnie też zrobi murzynka.
- Byliśmy ostatnio z Willem u Wandy. - odzywa się wreszcie Marcel, gdy ręka Karoli zaczyna nakładać maseczkę od nosa, a mój wzrok przesuwa się na niego – Martwiła się o Ciebie, że przestałaś do niej przychodzić. Narzeka, że nie ma z kim teraz rozmawiać, chociaż ma Ewelinę.
- Eweline? - pytam go, gdy Karola łaskocze pędzlem robiąc kółka dookoła oczu, a ja wsuwam palce z odrobiną maseczki do ust, słodkie – Kto to?
- Zwolniła Beatę, więc potrzebowała kogoś nowego. - odpowiada, uśmiechając się – Podobno poszło o podkradanie pieniędzy, ale powiedziała też, że Matyldzie nie smakowało to co gotowała. No i od wypadku ciężko było zrozumieć co mówi. - popija piwo z szklanki – Will też mnie mocno zrugał, że złamałem jej nos, ale skoro tak bardzo chciała być facetem, to chyba zasłużyła.
Otwieram usta i patrze na niego niedowierzając. Uśmiecha się w odpowiedzi, w taki łobuzerski sposób. On wie. Wyciąga rękę i głaszcze mnie po udzie, delikatnie opuszkami palców. Też uśmiecham się, chociaż w oczach stają mi łzy. Dziękuję...
- Oj nie płacz, zobaczysz, jeszcze znajdzie ulubiony smak dla Rouxa. - mówi Karola, wskazując końcem pędzla na ekran – Marcel by się rozchorował, jakby miał mieć chociaż trochę jego uroku i romantyczności. - pokazuje mu język i znów oblizuje pędzelek – Potem możemy obejrzeć Dziennik Bridget ...