Mam na imie Matylda, cz 2 (ost)
Data: 14.09.2020,
Kategorie:
Trans
Autor: Konrad Milewicz
... Spoglądam na butelkę Chanel no 5. Ale tylko troszeczkę, na szyje. Nie więcej. Wychodzę do korytarza i wsuwam botki mamy, potem wełniany płaszczyk i otulam szyje szalikiem. Jeszcze jedno spojrzenie na uśmiechniętą dziewczynę w lustrze. Nieźle, jak na kogoś kto spędził początek zimny w trumnie, chociaż może mróz konserwował. Wymarsz, póki mi się nie odwidziało. To najgłupsza rzecz, jaką robię. Zarazem jest najcudowniejsza.
Czekoladziarnia jest niemal pusta, z środka wychodzi rozbawiona kobieta z białym pudłem przewiązanym sznurkiem. Wewnątrz zaś nie ma Marcela. Za ladą stoi wysoka szatynka z włosami do ramion. Ma wyrazisty makijaż. Kolorowa suknia jest ładna, kryje mankamenty braku biustu i talii. Jest pewnie w jego wieku. Uśmiecha się do mnie radośnie, gdy wchodzę do środka. Ugryzienie w głębi serca przypomina, że to prawdziwa kobieta, a nie przebieraniec.
- Dobry wieczór! Czym mogę pomóc w tak chłodny wieczór? - wita się dźwięcznym barytonem, całkowicie zaprzeczającym jej wizerunkowi
Dopiero po chwili sobie uświadamiam, że nie było to odtworzenia nagrania ukrytego pod ladą, ani nie jest ona lalką brzuchomówcy. To jej prawdziwy głos. Albo jego. Po dokładnym przyjrzeniu się z bliska, da się dostrzec jej delikatnie męskie rysy twarzy i jabłko Adama pod brodą. Mimo wszystko, stworzył iluzję pierwszego momentu, dokładnie tak jak Marcel, która upada dopiero po dogłębniejszej analizie.
- Szukam... - boże, nie wiem jak on naprawdę ma na imię – Blondynki. Ma krótko ...
... ścięte włosy, kolczyk w wardze i chyba tu pracuje...
- Marcela? - unosi brew w zdziwieniu – Ugh! - wykrzywia twarz w grymasie obrzydzenia - Przysięgam na Boga, jak jesteś kolejną dziewczyną, której ten potwór złamał serce, to osobiście go zabije szpilkami. Powinni go naznaczyć jako drapieżnika seksualnego, albo wykastrować. Wszędzie rozsiewa te swoje feromony i sprowadza kolejne dziewczyny jak jakiś Don Juan. A w dodatku podkręcił ogrzewanie po raz kolejny. - wachluje się leżącym obok kasy czasopismem dla kobiet – Jak zaraz przyjdzie i jak będzie zaprzeczał, to będziemy go dźgały tak długo, aż powie prawdę. Jak masz na imię, kochanie?
Ciężko mi się nie zaśmiać. Nie, nie z powodu jej głosu, ale z tego jak go wykorzystuje. Szybko, cięto, momentami nawet jakby naprawdę miała być wobec niego taka okrutna. Ale zdaje się, że to wie, bo gdy kończy uśmiecha się do mnie radośnie.
- Matylda, proszę pani. - wciąż chichoczę – Przepraszam, ale...
- Nie przepraszaj kochanie, on jest naprawdę niebezpieczny. - mówi nadal się wachlując – Wczoraj specjalnie zamówił dużą pizze z podwójnym serem, oliwkami i szynką, chociaż wie, że się odchudzam. Złośliwiec zapytał, czy mam ochotę! - uderza gazetą o stół wyraźnie zła – Nawet specjalnie wziął dodatkowy sos! Powinni go trzymać z dala od kobiet. - wykrzywia się w grymasie złości – Dzisiaj rano nawet złośliwie pozbierał i posortował wszystkie skarpetki, chociaż od tygodnia go doprosić nie mogłam by je posprzątał.
- Pani jest jego... - ...