Mam na imie Matylda, cz 2 (ost)
Data: 14.09.2020,
Kategorie:
Trans
Autor: Konrad Milewicz
... Marcel, mój waleczny książę. - wychodzę w chłodny poranek październikowej soboty
Dni zmieniały się w tygodnie, a te miesiące. Ból odszedł na dobre po kilkunastu dniach, każda wizyta w łazience okupiona była wtedy łzami. Na zewnątrz spadła masa śniegu, który zakrył świat białą puchatą kołdrą. Wraz z nią nadeszła tęsknota, gniecenie w dłoni kluczyka od szafki. Teraz, prócz rajstop i tuszu była tam też już cała Matylda, niczym poćwiartowane zwłoki. Nie miałem odwagi wyrzucić tej peruki, spalić czy też zniszczyć. Tkwiła tam, przywołując na nowo ból straty i upokorzenia. Czas jednak, zgodnie z prawdą, leczył rany.
Chciałem znów go spotkać, pokazać mu się od najlepszej strony. Dać nam, raz jeszcze, uroczą dziewczynę widzianą przeze mnie w lustrze, dla niego uchwyconą w chwili pierwszego spotkania Tą, której mówił te wszystkie miłe rzeczy. Jak niby miałbym jednak to zrobić?
Kto mnie umaluje i uczesze? Nie umiem tego robić tak dobrze jak pani Wanda. No zobacz, nadal wyglądasz jak głupek bez płci, czyli jak zawsze. Tylko trochę tuszu na rzęsach, by podkreślić oczy, tyle wystarczy by zobaczyć w tobie kobietę... „Jak prawidłowo się malować”, szukaj... „Triki makijażu”, szukaj... Dobra, może z drugim okiem pójdzie lepiej... To można coś takiego z brwiami zrobić? Wow… Mama chyba ma w łazience kredkę... Coś z ustami... Mama ma same ciemne szminki... No dobra, ta czerwona. Ale nie dużo, tylko by usta miały odcień dorodnej truskawki... Jak bardzo źle, jak na pierwszy raz? ...
... Mleh... Dobra, zmyje to nim wróci mama albo Tomek i mnie przyłapią. Co ja sobie myślałem... Nawet nie miałbym co założyć na takie spotkanie. Chyba, że....
Ubrać coś z szafy mamy? Na przykład ten ciemny sweter rozpinany z przodu i białąbluzke pod spód. Chyba mam jeszcze te stare czarne rurki na dnie szafy, mogłyby zastąpić spódniczkę lub spódnice, nawet ubiorę pod nie rajstopy by mi nogi nie zmarzły. Bielizna? Znajdzie się jakiś podkoszulek, oczywiście, ale… Nie oszukujmy, nie chce po prostu wciągnąć na swój kościsty zadek bokserek... Mama nosi M-kę, a ja S-kę... Ściągnąłbym gumkę mocniej, chociaż nadal będą luźne... O i do tego ten jej płaszczyk z kaszmiru, którego już nie nosi... Nie, to idiotyczne...
Ostatni raz poprawiam guzik w koszuli. Znów spoglądam na perukę leżącą na pralce. Wyjąłem z niej opaskę i trochę przygładziłem grzebieniem. Sam sobie znów robię krzywdę. Na własne życzenie. Pewnie o mnie już zapomniał, i narobie sobie wstydu idąc tak przez miasto. Zwłaszcza, gdy ktoś mnie rozpozna. Obejmuje ją dłoniami, unoszę nad głowę. Nabieram głęboko powietrza i zamykam oczy. Opuszczam ramiona, zginając w łokciach niczym skrzydełka. Ostatnia szansa by się wycofać. Jak otworzysz oczy, zobaczysz trupa, którego dawno powinieneś pogrzebać.
Otwieram powoli. Boże, jaka ja ładna. Tylko nie płacz głupia, bo cały makijaż rozmażesz i cała praca pójdzie na marne. Wyszczerzam do siebie zęby, śmiejąc się sama z siebie. Będzie zły, bo go nie odwiedzałam. Tak, zawiedziony. Bardzo. ...