1. Mam na imie Matylda, cz 2 (ost)


    Data: 14.09.2020, Kategorie: Trans Autor: Konrad Milewicz

    ... ramiona, zaczynam wchodzić na kolana, posuwając go w głąb łóżka, nie przerywając go, rozkraczając się w spódniczce na jego nogach. Dopiero, gdy braknie mi tchu, odsuwam głowę.
    
    - Bałam się. - mówię cicho, gdy mnie obejmuje w tali, bym nie spadła z jego nóg przytulona kroczem do brzucha – Co zrobisz, co powiesz, czy uwierzysz... - nie odzywa się, pozwala mi mówić, zupełnie nie zwracając uwagi na mój głos – Myślę, że teraz Cię kocham... - czuje jego dotyk na głowie, delikatna dłoń głaszcząca kark – Chciałbyś być moim chłopakiem?
    
    - Nie ma w całym naszym sklepiku rzeczy słodszej od twoich warg. Nie ma oczu tak bardzo wyglądających jak gwiazdy na ciemnym niebie jak twoje. - znów ogrzewa mnie rumieniec -Kim więc byłbym, jak nie głupcem, gdybym odmówił? - uśmiecha się, nadal tak trzymając – O ile nie porzucisz mnie dla bogatszego z prawdziwą cukinią między udami, mogę być nim zawsze. - znów stykamy się wargami w pocałunku, opadając miękko w łóżko, gdy go popycham.
    
    To zabawne, że to zawsze on zdejmował mi bluzkę i podkoszulek pierwszy, w czasie jak się całowaliśmy, potem spódniczkę, bym siedziała na nim w samych majteczkach. Dopiero potem rozbierałam go powoli. No cóż, mężczyzna zawsze szybciej rozbiera kobietę, jak zdziera papier z prezentu. Kochanie z nim było przyjemnością, ale inną niż u normalnej pary. Nie pytał dlaczego to, po prostu nauczył się znajdować na moim ciele inne miejsca niż tylko to najważniejsze podyktowane przez płeć. Długie piórko w jego dłoniach, ...
    ... kostka lodu w ustach, czy same wargi potrafiły przez kolejne lata dać dość rozkoszy, by go uwielbiać. Byłam jego dziewczyną, znał moje ciało nawet lepiej niż ja. Nauczył mnie swojego ciała, bym mogła mu się odwdzięczać.
    
    I nawet pięć lat później od naszego poznania, pierwszego pocałunku, wciąż patrzał na mnie jak na najpiękniejszą rzecz świata. Z jednym miałam rację. Ta zabawna para Błękitnych Wróżek zrobiła ze mnie prawdziwą dziewczynkę.Włosy urosły długie, czarne. Nie zmieniło się dużo w rysach twarzy, ale przytycie tych dziesięciu kilogramów sprawiło, że miałam ładne ciałko. No i pod bluzeczką rysowała się wreszcie namiastka prawdziwego biustu.
    
    - Nie będziesz się śmiał? - pytam go łagodnym, wysokim głosem – Doktor powiedział, że ładnie się wygoiła i prawie nie ma blizn, ale nie próbowałam tam zaglądać. - mówię układając dłoń na białych majtkach – Chociaż jak już miałam największy...
    
    - Pamiętasz co Ci wszyscy mówili? Kocha się sercem, nie oczami - kiwam głową, opuszczając nos – No chodź, ropuszek, zobaczymy tą słodką brzoskwinkę, co ją chirurg zmajstrował. - wsuwam się do łóżka i na kolanach wsuwam do niego, ale zamiast zdjąć je, chwyta mnie za brzuch i przytula do siebie na łyżeczkę, jak zwykle śpimy – Zamknij oczy i skup się na tym, co czujesz. Nie ma podglądania! - całuje mnie w kark, łaskocząc po szyi.
    
    Niechętnie wykonuje polecenie. Jego dłoń wędruje po drobnych cyckach, nawet te jego są większe, ale on uważa, że są więcej, niż urocze. Dotyka ich przez materiał, ...