Córka kowala, czyli sprośności Jego Ekscelencji…
Data: 25.09.2020,
Kategorie:
historia,
taboo,
Nastolatki
ksiądz,
Autor: DumasXXX
... nago. Nie mógł zobaczyć, jak dziewczę dogadza Czcigodnemu Biskupowi Liege. Krzątał się jeno i sięgał co chwile po butelkę wina. Im dłużej trwała ta nietypowa audiencja, tym bardziej niepokoił się o nastroje na zewnątrz. Tłuszcza siedziała cicho, mając nadzieję, na dobre słowo Jego Ekscelencji. Pewnie opowiadali sobie rubaszne żarty, które rozpalały kowala, żądnego bić w mordę każdego chama, który obrazi jego śliczną córkę.
***
Tymczasem w zamkniętej izbie, naga Sophie pomagała założyć sutannę biskupowi. Jej gorące ciało lepiło się do pleców mężczyzny. Czuł jej naprężone sutki. Czuł ciężki oddech niewiasty, która przed momentem nurzała się w ekstazie.
- Twój narzeczony wyruszył z Regimentem z Helmstedt?
- Tak Mój Panie. Zeszłego lata zaciągnął się na listę. Podjął żołd z góry, aby mi go przekazać. Pomóc nam w niedoli. Wymaszerował w kierunku Bredy Miłościwy Panie, spraw by powrócił....
- Jak go zwą?
- Arnulf... - Sophie szepnęła biskupowi do ucha ostatnie słowa.
Smukła niewiasta łechtała jego szyję delikatnymi zgłoskami. Ferdynand czuł znów narastającą w nim chuć. Jednak za oknem już hejnał grano. Czas naglił.
- Zwolnij go Panie ze służby. Jest mi przyrzeczony? Mnie, nie Bogu! - odwaga młodej rudowłosej zaskoczyła biskupa. Nie omieszkał on jednak skwitować, że jako przyrzeczona niejakiemu Arnulfowi, z wielką łatwością rozłożyła nogi przed obcym mężem.
- Bez Arnulfa pomrzemy z głodu. Ojciec mój już jest za stary. Podupadł na zdrowiu. Ziemie dane Ci ...
... Panie leżą wymrożone. Nie rodzą. Bez Arnulfa nie mam nadziei. - Sophie zaczęła łkać, licząc, że za tak wysoką cenę skruszy serce biskupa. On zaś na lamenty siedemnastoletniej nimfy miał tylko jedną odpowiedź.
- Z głodu mogę wyswobodzić Cię sam. Zamiast Lubemu, złóż śluby Bogu i przystąp na służbę Biskupowie Liege.
Dojrzały mężczyzna skłonił się nad stojącą w stroju Ewy dziewczyną i szepnął jej do ucha parę słów, tak niestosownych, iż niewiasta wzdrygnęła się, zalała czerwienią i nerwowo odskoczyła od tyłu.
Skryła się w cieniu, szybko naciągając suknię. W pośpiechu, gdyż kościelny dostojnik już wołał starostę: "Audiencja skończona".
***
Mijały dni, a nadal Ukochany nie wracał. Sophie wychodziła na gościniec i patrzyła z utęsknieniem w stronę zachodu. Siedziała na ziemi, wśród słabo wyrośniętych zbóż, wpatrując się co wieczór w zachodzące słońce. Czerwień jego tarczy była złym zwiastunem. Dziewczyna odganiała od siebie te myśli.
Tliła się w niej nadzieja. Wpatrywała się w horyzont. Gdy nikt nie patrzył. Gdy była sama, wśród wysokich traw, ściągała szarą, lnianą suknię. Zdejmowała biały czepek. Rozpuszczała rude włosy. Biegała półnaga po polu, wznosząc ręce ku zachodzącemu słońcu.
W napadzie młodzieńczej wolności, pozbywała się także halki, aby wiatr porwał ją do tańca nagą. Wiła się z wieczornym wiatrem w erotycznych pląsach. Biegła przed siebie ku krańcom horyzontu.
Gdyby ktoś ją zobaczył podczas tych pląsów, niechybnie uznałby córkę kowala za szaloną. ...