Córka kowala, czyli sprośności Jego Ekscelencji…
Data: 25.09.2020,
Kategorie:
historia,
taboo,
Nastolatki
ksiądz,
Autor: DumasXXX
... Oszalałą z tęsknoty. Inny mógłby, mniej przychylnie, uznać Sophię za wiedźmę, tańcującą swój diabelski taniec przy zachodzie słońca.
Zazdrosne dziewki chętnie podłapałyby tę nowinę i rozdmuchały płomień podejrzliwości. Sophie mogła nie tyle się sparzyć, co spłonąć w tym płomieniu, jak to uczyniono już z jedną niewiastą na ryneczku. Pożoga wojenna, nieurodzaj, bieda łatwo znajdowały wytłumaczenie w osobach wiedźm i czarownic. Płonęły więc stosy po miastach i miasteczkach. Sophie musiała uważać.
***
Gdy dni stawały się już coraz krótsze, dziewczyna rzadziej wystawała na gościńcach i traktach. Pogrążona w domowych sprawunkach, zapominała o Ukochanym. Zdarzały się jednak chwile, gdy w młodej duszy rozpalał się żar wzniecany przez Erosa.
Sophie marzyła o tej chwili, gdy Ukochany powróci. Czuła wówczas za swoimi plecami jego oddech.
Nie odwracała się. Nie chciała pozbyć się złudzeń. Dalej przygotowała posiłek dla ojca. Nie przestawała nawet, gdy objął ją w biodrach, a dłoń wsunął nachalnie pod jej spódnicę. Gdy dosięgnął jej łona, zacisnął dłoń. Sophie drżała w potrzasku, przyciskana przez Ukochanego do stołu. Masował jej łono, pieścił i ocierał się o nie.
Drugą dłonią objął jej twarz i obrócił głowę lekko w bok, aby wbić swoje spragnione usta w jej słodkie wargi. Poczuła szorstkość jego zarostu. Zmężniał.
Zsunął się wzdłuż jej ciała. Podciągnął spódnicę i halkę. Chwycił zdecydowanie jej biodra i pociągnął w swoją stronę. Przywarł do smukłych, bladych ...
... pośladków Sophie. Całował je.
Rozwarł lekko, aby dojrzeć różową jamkę. Dziewczyna drgnęła. Poderwała się, czując śliski język chłopaka przesuwających się po jej cipce. Pieścił i sycił się jej młodym ciałem. Rudowłosa chwyciła blat stołu. Wbijała weń paznokcie, wyginając swoje ciało.
Ukochany po miesiącach spędzonych wśród wulgarnych mężczyzn stracił swoją chłopięcą delikatność. Szarpał dziewką. Objął ją i od spodu złapał silnie za drobne, jędrne piersi. Zacisnął na nich swoje umęczone łapska.
Sophie zorientowała się, że to jest sen, to nie mara. Zmysłowy obraz rozpłynął się, gdy uderzyła boleśnie o drewnianą podłogę rodzinnej chaty. Wraz z nią na ziemię spadły resztki przygotowanego przez dziewczynę ojcowskiego dania.
Przerażona siedemnastolatka zaczęła się czołgać, uciekając przed napastującym ją nieznajomym. Oparta o ścianę izby, odwróciła się.
- To ty? - spytała cichutko.
Arnulf podszedł bliżej. Rozpoznała jego młodzieńcze oczy. Wstała, by rzucić się ukochanemu na szyję. Otuliła go rudymi włosami. Ucałowała tak wyczekiwane usta, teraz skryte pomiędzy szorstkim zarostem.
***
- Chodź, zostaw ich Salomonie.
Szwedzki rajtar pociągnął swojego kompana za żupan.
- Młody odnalazł swoją pannicę. Dajmy im chwilę prywatności.
- Jak tak na nich patrzę, to raczej nie będzie to chwila. Tarzają się jak króliki.
Kamraci wybuchli śmiechem, odchodząc powoli od chaty kowala Drehera. Klepnęli w kark Wittmana, który był zaabsorbowany podziwianiem pierścieni ...