-
Co się wydarzyło w Wyrwidołach
Data: 27.09.2020, Kategorie: kanibale, morderstwa, Zdrada Autor: Man in black
... zdaniem, to długo? Zamyślił się chwilę. – Miesiąc, to od chuja czasu. Pewnie, że tak. – Znowu spróbował złapać ją za tyłek. – Spieprzaj – zerwała się gwałtownie i usiadła na łóżku. – Nie mam ochoty, rozumiesz? – Jak to? – chłopak również usiadł. – Ale nie masz ochoty dzisiaj, czy w ogóle nie masz ochoty, ze mną... – Szczerze? – Szczerze... – Wiesz co? – dziewczyna westchnęła, jakby zeszło z niej powietrze. – Myślę, że nic z tego nie będzie. Przez chwilę w pokoju panowała cisza. Księżyc rzucał widmową łunę na podłogę i część łóżka. Przez uchylone okno słychać było odgłosy nocnego życia, które toczyło się gdzieś tam, w lesie. Oboje trwali nieruchomo w swoich pozach, aż chłopak zerwał się na nogi. – Straszna z ciebie pizda, wiesz? – Słucham? – Agnieszka nie mogła uwierzyć, w to, co usłyszała. – Po kiego grzyba zawracałaś mi dupę, skoro nie chciała się ze mną pieprzyć? – Nie wierzę własnym uszom – dziewczyna również zeszła z łóżka. Czuła jak napinają jej się wszystkie mięśnie. – To ja ci zawracałam dupę? A kto za mną latał jak na sranie? Kto się łasił jak bezpański pies? Ty gnojku wstrętny... – Trzeba było od razu spuścić mnie na drzewo, a nie dawać nadzieję. – Wiesz co? Najlepiej będzie, jak sobie stąd pójdziesz. Nie mogę na ciebie patrzeć. – Żebyś kurwa wiedziała, że sobie pójdę. Chłopak podszedł nerwowym krokiem do stołu, gdzie na krześle rzucił wcześniej spodnie i koszulkę. Ubrał się pospiesznie, wyjął z szafy plecak, zarzucił ...
... na ramię i ruszył w stronę drzwi. Agnieszka cały czas odprowadzała go wzrokiem, czuła jak rośnie jej ciśnienie. Jeśli ten skurwiel szybko stąd nie zniknie, nie ręczę za siebie, pomyślała. Wreszcie Janek złapał za klamkę i uchylił drzwi. – Ty... – odezwał się wściekłym, ale ściszonym głosem. – A może ty chciałaś w rzeczywistości być po prostu bliżej Wiktora, co? – Pojebało cię? – niemal zaparło jej dech w piersiach. Skąd ten kretyn wpadł na taki pomysł? Przecież to absurd. – Te wasze wojenki, dogryzanie i całe to gówno... – wyciągnął w jej stronę palec – coś mi się wydaje, że od początku masz na niego smaka. – Jesteś niespełna rozumu, wiesz o tym? Wypierdalaj stąd w podskokach albo – podeszła do stołu i złapała wieszak, nic lepszego nie było pod ręką – nie ręczę za siebie. – Suka. – Pojeb. Drzwi zamknęły się i Agnieszka została sama. Jej piersi unosiły się i opadały. Była wytrącona z równowagi. Przez kilka minut krążyła po pokoju z wieszakiem w ręce. Co za gnojek. Najchętniej połamałaby ten wieszak na jego tępym łbie. Od początku wiedziała, że z tego nic nie będzie i teraz się zastanawiała, po jaką cholerę w ogóle się w to pakowała, z takim leszczem? Sama była sobie winna. *** Janek niemal wybiegł na dwór. W powietrzu unosił się zapach ziół i lasu. Zatrzymał się obok poloneza, oparł o niego plecami i wyjął skręta. Musiał zapalić. Ta dziwka tak go wytrąciła z równowagi, że cały chodził. Przez chwilę przyszło mu do głowy, żeby pójść nad jezioro. Może ...