-
Co się wydarzyło w Wyrwidołach
Data: 27.09.2020, Kategorie: kanibale, morderstwa, Zdrada Autor: Man in black
... tylko szczęk sztućców, czasem ktoś siorbnął, popijając kompot. – Kurcze... – Wiktoria żuła malutki kęs. – Wszystko tutaj smakuje jakoś... sama nie wiem. – No jak? – dopytywał się Robert. – Nie jest wcale takie złe. – Nie wiem... nie smakuje mi. – Przesadzasz. – Ty nic nie czujesz? – Wiktoria spojrzała na Agnieszkę. – Może trochę – blondynka wzruszyła ramionami. – Nic szczególnego. – A ty? – spojrzała na Sylwię, która zaprzeczyła ruchem głowy. – Łukasz? – Może być – miał pełne usta. Pochyliła się nad talerzem i powąchała wątróbkę. Sama już nie wiedziała, w czym rzecz. Zjadła jedną, ale nie dała rady więcej i odstawiła talerz. Wyjęła z kieszeni batonik milky way, których kupiła kilka w miasteczku. Postanowiła poczekać na resztę, ale uznała, że nie tknie już niczego. – Czas na odpalenie łódki – rzucił Robert, kiedy już byli na zewnątrz. – Co wy na to? – Dobry pomysł – zgodził się Wiktor. – Wolałabym wziąć najpierw prysznic – Sylwia spojrzała na swojego chłopaka, później na Roberta. – Może dajmy sobie pół godziny? – Nie ma sprawy – organizator wyjazdu zgodził się i objął ramieniem Wiktorię. Łukasz spojrzał na niego w taki sposób, że chłopak jednak cofnął rękę. Dziewczyna posłała bratu zdegustowane spojrzenie. Rozeszli się do swoich pokoi. Słońce grzało jeszcze mocniej niż rano. Sylwia wyjęła świeżą bieliznę z szafy. W pokoju było duszno. Poprosiła Wiktora, żeby otworzył okno. Zza ściany dobiegały ich stłumione odgłosy. Dziewczyna ...
... znieruchomiała i nasłuchiwała przez chwilę. – Coś się stało? – Wiktor spojrzał na nią zaskoczony. Miała na sobie tylko majtki i stanik. – To chyba Robert i Wiktoria. – Myślisz, że się kłócą? – Może to za dużo powiedziane, ale coś w tym stylu – dziewczyna podrapała się w ramię. – Pewnie chodzi o tego mięśniaka – chłopak usiadł na łóżku. – Trochę to bez sensu, że rodzice ją zmusili, żeby go ze sobą zabrać. Jak jakiegoś pieprzonego ochroniarza. – Co zrobisz – sięgnął po papierosa i zapalił. – Takie życie. Koleś jest dziwny, ale bez tragedii. – Nie widziałeś, jak spojrzał na Roberta przed chwilą? Nie spodobało mu się, że objął jego siostrę... wioska. – Bo ja wiem? – zaciągnął się papierosem. – Hej... już wiem. Ciebie to po prostu bawi – rzuciła oskarżycielskim tonem. – Coś ty? – spojrzał na jej ciało. Była trochę drobniejsza od Agnieszki, ale nic jej nie brakowało. Skąd więc taka różnica w seksie pomiędzy nimi? – Przyznaj się – pogroziła mu palcem, uśmiechając się lekko. – W życiu – uśmiechnął się. Pewnie to chodzi o temperament. Gówno nie temperament, pokręcił głową. To zakazany owoc. To on tak działa. Nie powinien dotykać Agnieszki, dlatego było to tak cholernie podniecające. – Chyba jednak tak. Drażni cię, że Robert zawsze wychodzi z inicjatywą, co? Założę się, że jest ci przykro, że występuje w roli tego, który decyduje, co robimy i gdzie robimy? Przyznaj się, masz teraz bekę, bo ten umięśniony padalec temperuje go co nieco. – Czyżby? – ...