Co się wydarzyło w Wyrwidołach
Data: 27.09.2020,
Kategorie:
kanibale,
morderstwa,
Zdrada
Autor: Man in black
... i nieokrzesane. Strzel ją w dupę to się uspokoi. No walnij ją – ponagliła go, widząc, że chłopak ma opory.
Uderzył otwartą ręką, aż pośladek zafalował.
– Tak, dobrze. Bardzo ładnie. Chciałbyś zamoczyć w takiej świeżej wiejskiej cipce? Chowana na wiejskim mleku – wybuchnęła śmiechem i nie czekając na jego odpowiedź, sięgnęła ręką do rozporka. Po chwili trzymała sztywny penis. Masturbowała zaskoczonego chłopaka – tak... dobrze jest... – mruczała, szczerząc nieco szare zęby. – Pokażę ci, jak się to robi w Wyrwidołach.
Łukasz stał wyprostowany, nie spodziewał się, że Miranda weźmie go w usta, jednak kobieta zaczęła ssać żołądź, drażnić językiem prącie, po czym pozwoliła mu wejść najgłębiej, jak to było możliwe. Po niecałej minucie pieszczoty wyjęła członek i przyłożyła do wypiętej szparki dziewczyny. Chwilę miziała główką różowy srom. Splunęła na palce i wtarła ślinę w waginę córki.
– Czasem trzeba ją nawilżyć, ale nie bój nic – spojrzała do niego, w górę. – Jak jej zrobisz dobrze, sama się zleje w gacie – zaryczała śmiechem. – Bierz ją samczyku, rżnij jak swoją.
Chłopak był nieco zdezorientowany. Dziewczyna w masce hokejowej, zachowująca się jakby była niespełna rozumu, w dodatku jej matka. Miał wrażenie, że na jej twarzy majaczy szaleństwo. Z drugiej strony, był podniecony, nikt nie widział, więc po co walczyć z sobą? Miranda wprowadziła jego penis jak krowę do obory, prosto w tłustą waginę dziewczyny. Łukasz westchnął. Młoda okazała się dość ciasna, czego by ...
... się nie spodziewał. Brał ją z rosnącym entuzjazmem, a kobieta co jakiś czas uderzała córkę w wypięty zadek.
Właścicielka pensjonatu podniosła się. Stanęła tuż przy chłopaku i zbliżyła usta do jego ucha.
– Tylko byczku, zostaw coś dla Mirandy – złapała go za jądra i masowała chwilę. – Rozumiemy się?
Przytaknął i w zamian dostał od niej soczystego całusa. Jego penis wciskał się w miękką pochwę dziewczyny, a Miranda wpychała mu wilgotny język do gardła. Zrobiło mu się tak dobrze, że był bliski końca. Na szczęście dziewczyna nagle zadrżała.
– Yyyyyy... yyyyyyy... – zaczęła powarkiwać.
– Co jej jest? – Łukasz się lekko przestraszył.
– A co ma być kogucie? Dobrze jej i tyle – odwróciła się do córki. – Zamknij się i spieprzaj mi z oczu. – Kopnęła ją w tyłek, po czym dziewczyna nie odwracając się do nich, wybiegła ze strychu. – Zapamięta cię na długo, dawno nie słyszałam, żeby tak wyła, jak prosię – zaśmiała się. – Chodź, zrobimy sobie dzień matki – chichocząc, oparła się o worki i wypięła do niego tyłek.
Miranda pośliniła dwa palce i wtarła plwocinę w anusa. Sięgnęła po sterczącego penisa i wprowadziła sobie w odbyt. Łukasz westchnął, nigdy nie kochał się w ten sposób z kobietą. To było jak wygrana w totka. Patrzył, jak jego męskość wciska się w ciasny odbyt, jak korzeń znika pomiędzy krągłymi pośladkami, w małej tajemniczej dziurce. Zwieracz początkowo zaciskał się na nabrzmiałych mięśniach penisa, ale w końcu kochanka się rozluźniła. Poruszał się w niej, z ...