Co się wydarzyło w Wyrwidołach
Data: 27.09.2020,
Kategorie:
kanibale,
morderstwa,
Zdrada
Autor: Man in black
... początku ostrożnie, powoli, aż wreszcie nabrał rozpędu.
***
Zbliżał się wieczór. Po dniu spędzonym na jeziorze postanowili zrobić grilla. Dostali kiełbasy i kilka steków od gospodyni. Słońce schowało się za górą, niebo pociemniało, ale wciąż było ciepło. Rozsiedli się przy dużym stole w ogrodzie. Robert stanął przy grillu, przewracając kiełbaski. Wiktor przyniósł dwie zgrzewki piwa. Impreza rozkręciła się bardzo szybko.
– Znalazłam to w pokoju, widocznie Janek zostawił – Agnieszka położyła dwa skręty na stole.
– No i zajebiście, przynajmniej go oskubiemy z zioła – ucieszył się Robert.
Postanowili użyć pierwszego skręta od razu. Łukasz siedział z boku, przyglądając się im. Wypił dwa piwa, nawet je trochę poczuł, ale uznał, że musi odpocząć od tego gównianego towarzystwa. Postanowił się przejść. Jego myśli wypełniał incydent ze strychu. Czuł się z tym zarówno dobrze, jak podle. Obszedł dom dookoła. Wszędzie panował półmrok, nie było tam latarni, żadnego światła na zewnątrz. Jedynie w ogrodzie paliła się żarówka. Miranda pozwoliła im pociągnąć przedłużacz z domu.
Chłopak właśnie przechodził koło stodoły, kiedy nagle usłyszał coś. Zatrzymał się i nadstawił ucho. Tak, wyraźnie słyszał, jak dzwoni telefon. Dźwięk był nieco stłumiony, ale z całą pewnością dochodził ze stodoły. Ruszył w stronę drzwi. W środku unosił się zapach siana i drewna. Pomimo szpar między deskami, wewnątrz było ciemno. Zapalił zapalniczkę i znalazł wiszącą żarówkę. Nie widział przełącznika, ...
... więc złapał ją i dokręcił. Zapaliła się. W bladym pomarańczowym świetle dostrzegł drobinki kurzu wirujące w powietrzu. Zakręciło go w nosie i kichnął.
Dźwięk dobiegał z głębi stodoły. Zanim zrobił kilka kroków, telefon zamilkł. Chłopak zauważył, że ma przed sobą kolejne drzwi. Zupełnie jakby ktoś postawił niewielką szopę wewnątrz stodoły. Pchnął je i wszedł do środka przy akompaniamencie skrzypiącego drewna. Do środka nie docierało światło słabej żarówki. Wyjął ponownie zapalniczkę, zapalił i uniósł rękę do góry. Nagle wrósł w podłogę.
Przed nim, wisiał zawieszony do góry nogami człowiek. Ciało było wykrojone niemal w jednej trzeciej. Zupełnie jakby ktoś wypatroszył nieszczęśnika, jak świnię. W misce leżącej, pod zwłokami, było mnóstwo krwi. Chłopak podszedł bliżej, zasłaniając nos i usta. Czuł nieprzyjemny mdły smród, unoszący się w zatęchłym powietrzu.
– Kurwa! – zaklął, kiedy rozpoznał Janka.
Na niedużym drewnianym stoliku, leżała maczeta, noże i mnóstwo innych rzeczy, którym nie miał czasu się przyjrzeć. Szok ścisnął go za serce, wątrobę i żołądek. Zakręciło mu się w głowie, padł na kolana i zwymiotował. Nie mógł zostać ani chwili dłużej w tym kantorku. Wyszedł chwiejnym krokiem, kaszląc i plując. Dopiero po chwili zauważył, że naprzeciwko niego stoi wielki chłopak. Spojrzał na jego zdeformowaną głowę i to był błąd. Powinien spojrzeć na nóż, który tamten ściskał w ręce. Duży nóż. Jednym pchnięciem napastnik wbił go Łukaszowi prosto w brzuch. Wszystko odbyło się ...