Co się wydarzyło w Wyrwidołach
Data: 27.09.2020,
Kategorie:
kanibale,
morderstwa,
Zdrada
Autor: Man in black
... niewidocznym ruchami.
– A ty? – Sylwia nie mogła się wysłowić. Po prostu nie mogła w to uwierzyć. – Ty szmaciarzu pierdolony... ty gnido...
– Rób swoje – Agnieszka szepnęła do Wiktora i zaczęła coraz wyraźniej kręcić pupą. Cały czas patrzyła na Sylwię. Nabrzmiała żołądź znowu zaczęła się ocierać o jej wilgotne miękkie ścianki pochwy. – Chcę skończyć... – szepnęła. – Olej ją.. Ona i tak cię zostawi... – ruchy jej tyłka stawały się coraz bardziej intensywne.
Dziewczyna wybiegła z pokoju.
– Walić to – niemal warknęła Agnieszka i nadziała się na penis z pełną inwencją. – Tutaj masz świeżą cipkę...
Wiktor czuł się trochę, jakby stał z boku i w ogóle nie brał w tym wszystkim udziału. Nie mógł uwierzyć w to, co przed chwilą zaszło, ale najbardziej w to, że złapał Agnieszkę za biodro i zaciskając zęby, zaczął ją pieprzyć coraz mocniej i mocniej. Zupełnie jakby żądza zamieniła się w szaleństwo. Spełnienie stojące na wyciągnięcie ręki zdawało się kusić, zachęcać, żeby rzucił się na głęboką wodę i oddał euforii.
***
Sylwia chwiejąc się i potykając o własne nogi, zeszła na dół. W zasadzie nie wiedziała, co robi. Nie miała pojęcia dokąd idzie. Jak automat ruszyła w stronę ogrodu. Gwiazdy rzucały słabe światło, dziewczyna potknęła się dwa razy. Kiedy dotarła na miejsce, zauważyła, że grill jest wywrócony, a na ziemi wciąż tlą się węgle. Wokół panował nieporządek. Talerze i butelki były porozrzucane. Podeszła bliżej żaru. Coś usłyszała. Rozejrzała się we wszystkie ...
... strony i dostrzegła czyjąś ciemną sylwetkę. Mój Boże, ktoś leży i charczy. Podbiegła do miejsca gdzie majaczyła postać. Przyklękła i omal nie krzyknęła, widząc zmasakrowanego Roberta.
– Chryste, kto ci to zrobił – z jej oczu popłynęły łzy. Nie wiedziała jak mu pomóc. Chłopak miał ogromną otwartą ranę w brzuchu, z której cały czas płynęła krew.
Widziała, że chce jej coś powiedzieć. Próbował unieść głowę i rękę, zupełnie jakby chciał jej coś pokazać. Chciała go uspokoić, ale nie miała pojęcia jak. Nigdy nie widziała umierającego człowieka, ale była pewna, że znajomy znajduje się w przedśmiertnej agonii. Cały czas próbował jej coś pokazać. Nie miał siły, dłoń nie chciała się unieść. Chłopak westchnął głośno, ale z jego ust wypłynęła krew. Nagle ją olśniło, że może nie chce jej niczego pokazywać, tylko ostrzec przed czymś. Odwróciła się.
W chwili, w której się odwróciła, zdążyła zobaczyć Mirandę. Właśnie miała wykrzyczeć jej, że stało się coś strasznego, kiedy zauważyła jakiś błysk. Kobieta coś trzymała wysoko nad głową i teraz to coś, leciało prosto na nią. Zamarła, kiedy uświadomiła sobie, że to siekiera. Ciałem Sylwii szarpnęło. Ból wypełnił ją dogłębnie. Stała jak wryta, czuła jakby jej czaszka się powiększyła i nie mogła pomieścić w skórze. Coś uwierało ją mocno. Nie widziała, że ostrze siekiery miała wbite niemal w całości, tuż ponad oczami. Ciepła krew spłynęła jej na twarz. Dziewczyna zachwiała się i upadła prosto na Roberta.
Kobieta natychmiast ruszyła przed ...