-
Co się wydarzyło w Wyrwidołach
Data: 27.09.2020, Kategorie: kanibale, morderstwa, Zdrada Autor: Man in black
... oczu. – Co, znowu rozpętała się wojna światów? – Wiktoria spojrzała na Agnieszkę. – Za co ty go tak naprawdę nie lubisz? – Sama nie wiem – blondynka wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się. – Ma w sobie coś irytującego, równie dobrze mogłabym zapytać cię – spojrzała na Sylwię. – Za co ty go kochasz? – Bo ja wiem, czy kocham? To chyba za dużo powiedziane. Po prostu jesteśmy ze sobą, hej całe życie przed nami. Nikt nikomu nie obiecywał ręki, nie? – I całe szczęście – Agnieszka wyjęła swoją torebkę z bagażnika. – Zamiast ręki, daj mu lepiej dupy, będziesz go miała szybciej z głowy – wszystkie trzy wybuchnęły śmiechem. – Dostaje regularnie. – Chodźcie, przedstawię wam mojego brata, jest trochę małomówny, ale można się przyzwyczaić. *** Weszli do domu całą siódemką. W holu drewniane ściany przyozdobione były myśliwskimi trofeami. Wyglądały trochę kiczowato, jakby zawiesił je tam ktoś w latach osiemdziesiątych i tak zostały do dziś. Na drewnianej podłodze leżał znoszony chodnik, którego pseudo arabskie wzory częściowo wypłowiały, a częściowo zostały wytarte. Agnieszka rozejrzała się zdegustowana, jednak ponieważ żadna z koleżanek nie grymasiła, postanowiła się nie wyrywać. Z głębi domu wyszła do nich kobieta. Miała może czterdzieści lat, doskonałą figurę i duże piersi, przemawiające do wyobraźni chłopaków. Gęste rude włosy spięła w dwa warkocze, jakby chciała się upodobnić do Pipi Lansztrung. Co było dziwne, biorąc pod uwagę jej wiek. Miała na sobie ...
... niebieską sukienkę w kwieciste wzory, rozszerzającą się w rękawach, typową dla lat siedemdziesiątych i równie krótką. – Witam, w moim pensjonacie – uśmiechnęła się do nich szeroko. – Jestem właścicielką, mówcie do mnie Miranda, ok? Cieszę się, że jesteście w komplecie. – Tak ma pani na imię? – Sylwia spojrzała na kobietę z powątpiewaniem. – Nie złotko – kobieta uśmiechnęła się jeszcze promienniej, tym razem uśmiech był dedykowany wyłącznie Sylwii, która poczuła się od tego nieswojo. – Chciałabym, żebyście się tak do mnie zwracali, ok? – Ok – wymamrotali niemal jednocześnie. – To zajebiaszczo – kobieta klasnęła w dłonie. – Wasze pokoje są na górze. Mam nadzieję, że będziecie się tutaj dobrze bawić. – Uśmiech nie schodził jej z twarzy. – My też mamy taką nadzieję Miranda – Janek przesunął po kobiecie wzrokiem powoli, jakby ją w rzeczywistości oblizywał. Błyskawicznie uznał, że to najseksowniejsza babka, ze starszych, jakie widział w ostatnim roku. Nagle poczuł uderzenie łokciem. To Agnieszka. – Jak nie przestaniesz się tak ślinić, będziesz spał w szopie – syknęła mu do ucha. Już mieli ruszyć na górę, kiedy Robert podszedł do kobiety. – Pani Mirando, czy z motorówką wszystko w porządku? Pisała pani coś, o problemach z silnikiem. – Wystarczy Miranda – uśmiechnęła się i puściła do niego oko. – Syn przywiezie silnik lada chwila. Miranda wszystkim się zajęła, nie masz się co martwić. Jest tutaj jeszcze moja córka, również do waszej dyspozycji. – To my... – ...