Co się wydarzyło w Wyrwidołach
Data: 27.09.2020,
Kategorie:
kanibale,
morderstwa,
Zdrada
Autor: Man in black
... Sylwia wskazała kciukiem schody – ...pójdziemy już na górę... – kobieta wydała się jej dziwna, ale pomimo tego, żałowała, że jej włosy nie są tak ogniście rude, jak tej postrzelonej babki.
– Ej słyszałaś to? Z a j e b i a s z c z o? Co to kuźwa miało być? – Agnieszka wyszeptała Sylwii na ucho, kiedy już byli całą grupą na schodach.
– Dziwna jakaś... i chyba jej się wydaje, że jest pieprzoną hippiską? – Sylwia ściszyła głos.
Ściany na piętrze również były ozdobione wypchanymi zwierzętami. Największa była głowa jelenia, ale zauważyli kilka wiewiórek, szopa i dwa ogromne ptaki, przyczajone pod sufitem. Poza tym wisiało tam parę obrazków przedstawiających martwą naturę i kilka czarno białych fotografii przedstawiający dom Mirandy sprzed trzydziestu, może czterdziestu lat.
– Widziałeś ją? – Janek szeptał Wiktorowi niemal prosto w ucho. – Ale dupencja, co?
– Ostra...
– Stary, a jej oczy? Mówię ci, ona ma chuja w oczach. Bóg mi świadkiem. – Blondyn wciąż był pod wrażeniem.
– Chłopie, lepiej się zamknij. Miranda to dupeczka pierwsza klasa, ale pogadamy o tym później, jeszcze nas usłyszą – wskazał na dziewczyny idące przed nimi.
Dotarli mniej więcej do połowy korytarza. Na jego końcu znajdowało się okno, przez które wpadały jasne promienie słońca. Zatrzymali się całą grupą. Zauważyli, że we wszystkich drzwiach, klucze znajdowały się w zamkach. Wyglądało na to, że mogli sobie dowolnie wybierać pokoje.
– Nie sądzicie, że trochę tu... dziwnie? – Wiktoria ...
... zatrzymała się i rozejrzała dookoła.
– Masz na myśli, że kiczowato? – Zapytała z nadzieją w głosie Agnieszka.
– Sama nie wiem, chyba też, ale w ogóle...
– Dajcie spokój dziewczyny, przecież to agroturystyka. Chyba się nie spodziewałyście się luksusów? – Robert objął swoją dziewczynę ramieniem. – To nasza miejscówka – wskazał na drzwi po lewej stronie korytarza.
Wiktoria pokręciła nieznacznie głową. Nie o to jej chodziło. Przecież nie jest snobką. Tak naprawdę, sama nie wiedziała, o co jej chodzi. Po prostu dziwnie się tutaj czuła. Jakoś tak... szczególnie. W dodatku Łukasz. Boże, jakie to krępujące, kiedy obejmuje cię facet, a brat stoi obok i patrzy spode łba. Miała tylko nadzieję, że go nie poniesie i nie zrobi czegoś... głupiego.
– Słuchajcie, spotkajmy się na dole, za powiedzmy jakieś... czterdzieści minut? Pasuje wam? – Wiktor złapał Sylwię za rękę i podeszli do najbliższych drzwi.
– To nara – pożegnali się i po chwili korytarz opustoszał.
***
Agnieszka zamknęła drzwi. Janek postawił plecaki na podłodze pod oknem. Pokój okazał się równie skromny, co reszta domu, ale przynajmniej nie było tutaj wypchanych zwierząt. Przerażały ją te wszystkie ptaki, jelenie i cholera wie, co tam zaszlachtowali jeszcze. Wsioki to straszni barbarzyńcy, przemknęło jej przez głowę. W pokoju znajdowało się jedno łóżko, a jakże. Wyobraziła sobie, jak jej nowy chłopak musi się cieszyć. Problem w tym, że sama nie była pewna, czy chce się z nim kochać. Nie była nawet pewna, ...