Arystokrata (VII)
Data: 02.10.2020,
Kategorie:
niewolnicy,
Brutalny sex
ból,
cierpienie,
Autor: violett
... niewolnego i wypił zawartość jednym haustem, po czym poprawił nogi wyciągnięte na stole. Wyglądał na zadowolonego i odprężonego.
– Tylko jak to świadczy o mężczyźnie… – rzekł sennym, lekko rozbawionym głosem. – Wyobrażasz sobie, Justin… Ona normalnie ma chyba o to żal do ciebie – Rays mówił z pewną rozwagą, nie kryjąc jednak ironii. – Bardzo duży żal, na tyle duży, aby chcieć podzielić się naszą małą tajemnicą z wieloma zainteresowanymi… – Drugi spiął się. W powietrzu zawisła niewypowiedziana groźba. Przestrzegał go już czy na razie jeszcze tylko drwił? – Szkoda byłoby… To już tak niedaleko – wskazał dłonią zdjęcia, dając do zrozumienia, że może je wziąć.
Niewolnik, skierował wzrok na odwrócone fotografie i ociągał się z ich podjęciem. Na powrót dotknie tamtego życia. Niepotrzebny żal…
– Dziękuję, Panie.
– Tak… Nie przestajesz mnie zadziwiać, Justin… – Robert, zdejmując nogi z mebla, pochylił się ku niewolnikowi. – Na mój rozum powinno ci bardziej zależeć na utrzymaniu naszej umowy w dyskrecji niż mnie. – Szyderczy ton dobrze bawiącego się Raysa działał Drugiemu na nerwy. – Nie wspomnę już, że obowiązkiem mężczyzny jest dbać o honor i stawać na wysokości zadania… Zważ, że ciąży na tobie obowiązek dbania również o moją reputację. Niewolnik świadczy o właścicielu.
– Tak, Panie, masz rację – przytaknął biernie, lecz wszystko przewracało się w nim z tłumionej złości.
Drugi, był świadomy, że musi zrobić wszystko, do czego go zmuszają, choćby dla swojego ...
... cholernego dobra, ale nie wszystko było w jego mocy. Ciało odmawiało posłuszeństwa, kiedy noc w noc musiał zaspakajać próżność kobiet, które łamały w nim to, co czyniło z niego mężczyznę… A on coś jeszcze pierdolił o honorze! Gdzie tu było miejsce na taki nieistotny drobiazg jak honor?!
Rays zeszmacił go totalnie, zrobił z niego swoją męską kurwę, sprowadził do roli automatu do wypinania tyłka i pieprzenia napalonych dziwek równie popierdolonych jak on sam… I jeszcze mówił o honorze?! Pieprzyć ich wszystkich! Swój honor sprzedawał już od dawna, kawałek po kawałku, i będzie to robił tak długo, jak długo w głębi duszy pozostanie sobą. A honor Roberta miał dokładnie tam, gdzie Rays miał jego samego.
Nagle ciemnowłosy mężczyzna poderwał się gwałtownie z fotela. Niewolnik zdążył jeszcze dostrzec, że wzwód prawie rozrywał rozporek w spodniach Raysa. Bez większych trudności dało się zauważyć, że Robert dzisiejszego wieczoru był nieswój, nawet rozkojarzony. Drugi domyślał się, widząc po swoim panu zmęczenie, że nieźle zabawiali się na dzielnicach. Niechlujny wygląd i całkiem dobra kontrola nad podnieceniem świadczyły, że mocno trenowali nie tylko w kwestii pozyskiwania nowego towaru. Wzrok powędrował w kierunku butelki, miał ochotę na jeszcze trochę tego zbawiennego płynu, dzięki któremu może łatwiej byłoby przetrwać nadchodzące godziny.
– Nie krępuj się. – Robert czujnie go obserwował pomimo pozornego motania się po pomieszczeniu.
Jasnowłosemu nie trzeba było drugiego ...