Arystokrata (VII)
Data: 02.10.2020,
Kategorie:
niewolnicy,
Brutalny sex
ból,
cierpienie,
Autor: violett
... zaproszenia, tym razem wypił duszkiem. W głosie Raysa usłyszał niebezpieczną, miękką łagodność, a w ruchach dostrzegł coś drapieżnego.
– Zdajesz sobie sprawę z tego, że nasz czas się kończy? – Na twarzy mężczyzny nie było żadnych emocji, żadnych uczuć, jedynie oczy stały się ciemniejsze i węższe. Zadrżał; coś było z nim nie tak, po plecach przeszedł mu dreszcz.
– Tak, Panie. – Intuicja nakazywała mu natychmiast osunąć się na kolana. Miła część tego dziwnego spotkania właśnie się skończyła wraz z nastrojem Raysa.
– Niedługo dopełni się twój kontrakt. – Ton stawał się coraz bardziej lodowaty. – Pamiętasz jego zasady?
– Tak, Panie. Jestem przygotowany. – Drugi przyjął pozycję uległego, a przez głowę przeleciała mu tylko jedna myśl… ale za to whisky trochę go znieczuliła.
Robert niespodziewanie roześmiał się, tak jakoś nienaturalnie, strasznie…
* * *
Cholera, głowa mu chyba zaraz pęknie z bólu. Nie spał już drugą dobę. Patrzył bezmyślnie na krew na twarzy Drugiego i myślał o tej suce Wiktorii. Powrócił w samą porę. Czy rzeczywiście ta mała kurewka byłaby na tyle odważna, żeby cokolwiek wyjawić o Justinie? Zdawał sobie sprawę z istnienia kilka osób, które orientowały się w historii jego osobistego niewolnika, ale z różnych przyczyn milczały, jednak dla wielu innych, w większości z tych samych powodów, nadal powinna pozostać tajemnicą.
Chciał dziś z nim porozmawiać, za kilka miesięcy kończy się kontrakt, a on ciągle się nie poddał. Zrobił z niego ...
... niewolnika, idealnego niewolnika, wytresował go lepiej, niż się spodziewał. Moment, w którym przyjął pozycję uległego, wyczuł idealnie, nie dał mu pretekstu do…
Kiedy to cholerstwo zacznie działać? Łeb za chwilę rozpadnie mu się na kawałki… Kutas też dopominał się swego, powinien był skończyć na Drugim, zaraz po tym jak zlazł z tej suki, lecz najpierw chciał z nim pogadać… Kurwa, co za popierdolone życie! Chciał, aby było jak dawniej. Tylko że nie mogło już być jak dawniej, wszystko zabrnęło za daleko. Justin bał się go i nie ufał, co akurat nie było dziwne, a on nie miał dziś siły, aby go ośmielić i skłonić do wypowiedzenia więcej słów niż tylko: “Tak, Panie”. Wiele lat wbijał mu do głowy, że usta służą do czegoś więcej niż mówienie i jedzenie, więc teraz ma za swoje. Gdyby nie to cholerne zmęczenie i boląca głowa… Tak bardzo pragnął dowiedzieć się, czy przemyślał propozycję, którą złożył Drugiemu dawno temu; kiedy pierwszy raz uświadomił mu, że jest właścicielem jego ciała w pełnym tego słowa znaczeniu; kiedy chciał wyrównać rachunki; kiedy chciał mu jeszcze pomóc. Teraz też mógłby mu pomóc, gdyby się tylko dureń ukorzył, gdyby…
Robert zacisnął dłonie w pięści i pokręcił głową. O czym w ogóle myśli? Pierdoli! Sam siebie okłamuje… Nie chce pomóc Justinowi, tylko sobie… Niech to szlag! Nie może tego zrobić! Nie może… A jednak… zrobi to! Chciał się zabawić w twardziela przez okres kontraktu, to pokazał na co go stać!
W porządku, ale czas mijał, a on będzie musiał dopełnić ...