Karolina. 2
Data: 03.10.2020,
Kategorie:
Dojrzałe
Autor: ---Audi---
... gęby... i znowu dostał w ryj...
- Ale dlaczego ?
Powiedziałem tylko jedno słowo, które umiem dobrze po polsku...
- Karolina.
Jedna myśl... rozszerzone oczy... grymas twarzy... i przerażenie...
Zacząłem nalewać wody do wiadra...
Tak jak ostatnio nie miałem emocji w sobie, jak nie miałem ich przy spaleniu gnojka... tak teraz on mnie rusza....
Wiem, że to przez Karolinę, że osobiście zrobił jej krzywdę... i dla mnie to też, jest teraz osobiste...
Walka to walka, ktoś wygra, ktoś polegnie... ale w psychiatryku wykorzystać, bo jest się po d**giej stronie... ?
Zaraz wepchnę go do właściwego miejsca...
Szarpnąłem za włosy i wcisnąłem głowę we wiadro...
Jego ruchy były niczym...
Moja ręka to teraz młot Thora... nie do ruszenia....
Minuta długo trwa... ale jestem cierpliwy....
Wiem, że będzie to wyglądać na głupie samobójstwo, ale żadnych moich śladów nie znajdą... niech główkują...
Mam to w dupie jak to zrobią... i co pomyślą...
Wychodząc sprawdziłem... nikt mnie nie widział...
Gdy wróciłem wszyscy już jedli śniadanie... a Jola jechała do szkoły.
- Gdzie byłeś zawołał Wojtek ?
Renata i Karolina spojrzały się na mnie...
Szczególnie Karolina...
- Miałem spotkanie ze służbą zdrowia...
- I co ?
- Jest beznadziejna, więcej nie będę z niej korzystać...
Nie wiem, ale miałem wrażenie, że Karolina nie ...
... załapała...
***************************************************************************************************************************
Karolina. Po szpitalu...
- Na cmentarz mnie zawieziecie ?
- Oczywiście... ale powiedz, jak się czujesz ?
- Dobrze.
- Pamięć wróciła... ?
- Wróciła....
Nie chciałam rozmawiać... chciałam do męża.
- Kupić kwiaty ?
- Czerwone róże...
Nawet nie wiem gdzie iść... ale Renia mnie prowadzi...
Już widzę... Boże.. chyba nie dojdę...
Leży ze swoją matką...
Nie mogę... muszę się usiąść...
- Robercik, siądę u ciebie...
Nawet nie wstrzymywałam łez...
- Dlaczego mi to zrobiłeś... pamiętasz co mówiłeś po adopcji ?
- .... będziemy żyć długo i szczęśliwie do końca naszych dni, w wielkiej kochającej się rodzinie...
- I co.. jak mam teraz żyć sama, powiedz mi... ?
Nie odpowiadał...
- Życie nie znaczy nic, jeśli nie kochasz mnie, a ciebie już nie ma...
Nie wiem ile czasu minęło... ale na pewno za mało...
- Jeśli ta miłość nadal będzie trwać, to mnie zabije... pamiętaj...
Wstałam i wróciliśmy do domu.
Bałam się spotkania z dziećmi, jak one to przeżyły... ?
Boże jakie one są smutne...
- Chodźcie do góry...
- Mamusiu będziesz już zawsze z nami ?
- Tak, nigdy was nie opuszczę...
Płakaliśmy i obejmowaliśmy się... moje małe mają to szczęście, że są małe... ale jego...
Teraz zrozumiałam jaki Robert był przewidujący.
Przecież gdyby mnie zabrakło, jak teraz, to jego była dostałaby prawa do nich i nasza rodzina przestałby istnieć...
A one poszłyby do kobiety, która ich nie kocha...
Troszkę ...