1. Igor (I)


    Data: 05.10.2020, Kategorie: szantaż, BDSM nieznajomy, Autor: BaPe

    ... zdobyta, zniewolona, bez szans, pozbawiona prawa do odmowy i własnego zdania. Igor rządzi. Przypomniała sobie film, który oglądała kilka dni temu. Film był o lwach, ale sytuacja podobna. Samiec alfa nie pytał o zgodę i robił wiadomo co. Film fatalnie się zakończył, bo rywal przegryzł mu gardo, a pracownicy ZOO bezskutecznie polewali walczące lwy wodą z sikawki. Ten zwycięzca w strugach wody rzucił się na samicę i odebrał swoje trofeum... Monika z przerażeniem zdała sobie sprawę, że niczego nie wie o tym Igorze. Czy przegryzie gardło Patrykowi? Patryk nie będzie o nią walczył. Obcy samiec sprzątnie mu samiczkę sprzed nosa? Ona jest tą samiczką. Zadrżała.
    
    Igor poluźnił uchwyt. Rzucił koc na podłogę.
    
    - Połóż się – powiedział.
    
    Ze znakami zapytania w oczach położyła się na wznak, rozszerzając kolana. Czy tak – zapytała. Była pewna, że Igor właśnie tego oczekuje. Ona wie, co lubią samce. Każdy facet, to świnia. - Tak pan chce?
    
    - Nie – odparł - na brzuch!
    
    Zaskoczona odwróciła się. A więc tak woli...
    
    Na plecy spadły krople. Zimne i w niespodziewanych miejscach. Śliskie, ciepłe ręce rozsmarowały je, wcierały w skórę i masowały. Igor był silny. Ucisk dochodził do granicy bólu, ale było to przyjemne. Bardzo. Monikę opanowało narastające uczucie spokoju. Sama siebie nie poznawała.
    
    Śliskie ręce przesuwają się w kierunku karku. Dlaczego on się tak przyczepił do jej karku? Uciskane palcami mięśnie sprawiały ból. Coraz mniej bolało. Przemieścił się na pośladki, uda i ...
    ... stopy.
    
    Masował wewnętrzną stronę jej ud starając się, aby dłoń nie przesunęła się zbyt daleko, chociaż czuł, że jej ciało głodne było takiego dotyku. Drżeniem odpowiadało na każdy ruch dłoni w wiadomym kierunku.
    
    - Odwróć się – polecił. Masował jej brzuch, piersi, uda. Dobrze, że omijał intymne miejsca, bo z pewnością wywołałby eksplozję. Monika była podniecona. Boże, jaką ja jestem dziwką, przemknęło jej przez myśl. Przecież to obcy facet.
    
    - Koniec dobrego, suczko. Teraz będziesz miała swoich pięć minut. Nie spierdol tego – powiedział. Rozchylił jej uda, wsuwając między nie nabrzmiały organ. Monika poczuła się wszystkimi czarownicami nadzianymi w średniowieczu na pal. Wykonał kilka zdecydowanych, silnych pchnięć, jakby chciał ją przebić na wylot, wsunął swój oręż do końca i zamarł w bezruchu.
    
    Fale ciepła przeszywały jej brzuch i rozchodziły się ku piersiom i stopom. Piersi domagały się dotyku. Jeszcze – wyszeptały jej usta.
    
    Nie ruszał się. Dziwny facet, każdy inny na jego miejscu...
    
    - Ale nuda – prowokowała go.
    
    Uśmiechnął się. Wysunął oręż i legł obok. Spojrzała z wielkimi znakami zapytania w półprzytomnych oczach. O co chodzi?
    
    - Wstawaj – pociągnął jej rękę ku górze.
    
    Stanęła nad nim. Nadal leżał na wznak w nieskromnej pozycji, ze sztywnym palem przygotowanym na egzekucję kolejnej czarownicy. Z wyraźną satysfakcją mierzył wzrokiem jej krągłości.
    
    - Coś ci powiem. Śniła mi się Indianka na koniu. Zapieprzała przez prerię ... Gnała, jak burza... Budzę ...
«12...4567»