Chram
Data: 26.06.2019,
Kategorie:
groza,
Zdrada
Autor: Man in black
... jaja, – mąż podchodzi do niej i obwąchuje kamienne dłonie. – To chyba te świece. Kurwa ależ to capi. Z czego one są zrobione?
– Jeśli mam rację, jeśli to jest miejsce kultu jakiejś nieznanej nam bogini, to te świece mogą być zrobione z ludzkiego tłuszczu.
– Aga, proszę cię, nie strasz mnie. – Maja odsuwa się z obrzydzeniem od monumentu.
– Ty wiesz, że możesz mieć rację? – Gracjan przygląda się świecom z bliska. – Czytałem gdzieś, że sataniści robią takie rzeczy z tłuszczu noworodków.
– Gracjan, przestań pieprzyć, – jego żona zatyka usta i odkasłuje. – Chodźmy stąd.
– A mnie się wydaje, że stoimy w świętym miejscu. – Agnieszka zdaje się nie zwracać uwagi na odór.
Koleżanka spogląda na nią zaskoczona.
– Dobra, koniec zabawy, Agnieszka idziemy – Bartek niemal siłą odciąga żonę od posągu.
Gracjan gasi gromnice, które trzyma kamienna kobieta. Nie decyduje się ich wyjąć. W zasadzie zaczyna żałować, że ich dotykał. Opuszczają piwnicę. W drodze powrotnej nie pada choćby jedno słowo. Słychać tylko ich oddechy i kapiącą gdzieś wodę. Zamykający pochód mężczyzna myśli tylko o tym, żeby umyć ręce. Na wszelki wypadek.
Kiedy już są na górze, Agnieszka blednie. Twierdzi, że czuje się nie najlepiej. Kolektywnie dochodzą do wniosku, że czas zakończyć imprezę i położyć się spać. Pary żegnają się i udają każda do swojego pokoju. Dom spowija ciemność. Korytarz na piętrze praktycznie w niej tonie. Lekka widmowa poświata pada dopiero na schody. Księżyc zagląda do ...
... salonu. Srebrzysta łuna rozlewa się na podłodze, wchodzi na stół i puste krzesła. Nieco dalej płonie ogień w kominku. W kuchni jest ciemniej. Blady refleks księżyca pada tam zaledwie do połowy pomieszczenia. Zamknięty właz do piwnicy tonie w ciemnościach.
Bartek gwałtownie zrywa się ze snu. Ma wrażenie, jakby spadał. Siada na łóżku, wyrównuje oddech i rozgląda się po sypialni. W księżycowym świetle dostrzega śpiącą żonę. Sprawdza czoło, na jej skórze wystąpił zimny pot. Nagła niedyspozycja Agnieszki nieco go martwi. Jeśli to przez cholerną piwnicę, będziesz miał się z pyszna, kolego – wewnętrzny głos wywołuje poczucie winy. Mężczyzna wychodzi cicho z pokoju.
Resztki koszmaru kotłują mu się pod czaszką, wywołując skrajne odczucia. Nie pamięta dokładnie, co takiego mu się śniło. Jednak wciąż odczuwa irracjonalny lęk. W dodatku ma erekcję. Podniecenie i lęk, splatają się w nim jak łańcuch DNA, tworząc dziwną mieszankę. Jest pobudzony i wie, że prędko nie zaśnie. Schodzi ostrożnie na dół. Salon skąpany w srebrzystej poświacie wygląda niesamowicie. Ciszę od czasu do czasu zakłócają zwęglone szczapy w kominku i zawodzący za oknem wiatr, który podrywa wierzchnią warstwę śniegu.
Podchodzi do okna i nagle przed oczami przewijają mu się strzępy snu, wymieszane z kadrami minionego dnia. W końcu jest już po północy. W jednej chwili dostrzega grupę ludzi. Zupełnie jakby ktoś zorganizował mu projekcję filmu na śniegu. Widmowe postaci tańczą wokół czegoś. Nie dostrzega, co to jest, ale ...