Chram
Data: 26.06.2019,
Kategorie:
groza,
Zdrada
Autor: Man in black
... A po drugie, to nie jest nasza rzeźba. My tylko wynajęliśmy ten dom, pamiętasz?
– Oj czepiasz się.
– Uważam, że to świetny pomysł – włącza się Maja.
Agnieszka widzi opór męża i rzuca pomysł.
– W takim razie, może zagłosujemy? – Zerka przy tym na Gracjana.
– Ja jestem za. – Maja podnosi rękę.
– I ja. – po raz kolejny potwierdza Agnieszka.
Obydwie kobiety trzymają dłoń w górze. Wszyscy patrzą na Gracjana.
– Zostałeś przegłosowany. – Gracjan podnosi dłoń i uśmiecha się do kolegi. Złośliwie.
Panie są tak podniecone wyjazdem, że po dziesięciu minutach wszyscy już idą do samochodu. Śnieg wciąż pada, na szczęście nie ma wiatru. Słychać trzask zamykanych drzwi, Bartek przekręca kluczyk i silnik zaczyna mruczeć. Ruszają, buksując kołami na śniegu.
Po drodze Bartek miał wrażenie (i to co najmniej dwukrotnie), że utkną w śniegu. Raz, kiedy koło samochodu najechało na ukryty śliski otoczak i omal nie wjechał w białą zaspę, a drugi raz na jednym z zakrętów, gdzie niespodziewanie samochodem zarzuciło. Wreszcie docierają na miejsce. Kierowca nie jest zachwycony wycieczką. Wizja pozostawienia samochodu samopas na środku polnej drogi męczy go. Nie wspominając o konieczności kilkugodzinnego marszu do wioski. Ostatecznie zatrzymuje się przy bramie i wszyscy wysiadają.
Gracjan rusza przodem. Dom jest rzeczywiście lichy. Dach wydaje się niepokojąco zapadać. Stojąca nieopodal stodoła wydaje się stać jedynie na słowo honoru. W obejściu stoi traktor. Mężczyzna ...
... podchodzi do drzwi i puka. Odpowiada im cisza. W małych drewnianych oknach, na których łuszczy się farba, widać białe haftowane gęsto firanki. Nie sposób zajrzeć do środka.
– Mówiłem, że tutaj nikt nie mieszka. – Bartek stawia kołnierz kurtki, wciska ręce w kieszenie i tupie w miejscu.
Gracjan puka ponownie i tym razem słychać, że ktoś gmera przy zamku od wewnątrz. Mężczyzna spogląda na Bartka z uśmiechem na ustach. Jego wzrok zdaje się mówić „tyle wiesz, ile zjesz”. Szybko jednak odwraca się do starszej kobieciny z chustką na głowie i watowanym bezrękawniku, spod którego wystaje wełniany sweter.
– Dzień dobry, mieszkamy w tym dużym domu w lesie, – wskazuje kierunek skąd przybyli. – Moglibyśmy chwilę porozmawiać?
– Że jak? – Kobieta wystawia bezzębne dziąsła i nastawia ucha.
Agnieszka podchodzi bliżej i tym razem, to ona zwraca się do gospodyni.
– Mieszkamy w domu, tym od Zygmunta Kurpiela. Chcielibyśmy zapytać o niego.
– O Zygmunta? – kobieta niemal krzyczy.
– O dom. – Agnieszka posyła jej przyjacielski uśmiech.
Babina chwilę stoi i przygląda się im. Niespodziewanie, odwraca się plecami i rusza w głąb mieszkania. Pozostała na zewnątrz czwórka wymienia ze sobą spojrzenia. Nie wiedzą jak się zachować. Czy to było zaproszenie? W pewnym momencie Agnieszka po prostu wchodzi do środka.
– Czekaj, nie możesz tam tak po prostu wejść. Nie wiemy, czy nas zaprosiła. Może po prostu zapomniała zamknąć drzwi? – Bartek wie, że jego argumenty i tak trafią w ...